Joe Biden zaprzysiężony na prezydenta USA
– To jest dzień Ameryki, to jest dzień demokracji, dzień historii, nadziei oraz odnowienia. Dziś świętujemy triumf nie kandydata, ale sprawy, którą jest demokracja – powiedział Biden w przemówieniu wygłoszonym na Kapitolu.
– Wola narodu została usłyszana i wysłuchana. Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, jak cenna i jak krucha jest demokracja. W tej chwili demokracja zatriumfowała – stwierdził.
"Mamy wiele do zrobienia"
– Złożyłem właśnie święta przysięgę. My, jako naród, jesteśmy dobrymi ludźmi. W pokoju i w wojnie zaszliśmy daleko, ale przed nami długa droga. Mamy wiele do zrobienia. W tych trudnych i ciekawych czasach jest dużo do naprawienia i zyskania. Mało kto w historii naszego kraju żył w trudniejszych czasach – ocenił Biden.
Wspomniał również o panujących w USA podziałach. – Siły, które nas dzielą są głębokie i prawdziwe. Nasza historia jest ciągłą walką między ideałem Ameryki, gdzie wszyscy jesteśmy równi, a brutalną rzeczywistością, gdzie jest rasizm – mówił.
– Zacznijmy od zera, wszyscy. Zacznijmy się znowu słyszeć. Polityka nie musi być piekłem ognia. Musimy odrzucić kulturę, gdzie fakty padają ofiarą manipulacji – przekonywał.
"Będę prezydentem wszystkich Amerykanów"
Zwracając się do swoich przeciwników Biden powiedział, że "niezgoda nie musi prowadzić do braku jedności". – Przysięgam, że będę prezydentem wszystkich Amerykanów. Będę tak samo walczył o tych, co mnie nie poprali, jak o tych, którzy mnie poprali – oświadczył.
– Ameryka została poddana próbie i wyszła z niej silniejsza. Odbudujemy nasze sojusze – zapowiedział nowy prezydent USA. Zapewniał, że zawsze będzie stał na straży konstytucji i bronił Ameryki.
– Niech Bóg broni Amerykę. Niech Bóg broni naszych żołnierzy – zakończył Biden.