Rzymkowski: Nie ma takiego pojęcia jak "prawa zwierząt"
Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowuje się do weryfikacji kolejnej części podręczników. Zmiany będą dotyczyły także materiałów edukacyjnych do nauczania początkowego.
"Nasz Dziennik" zaalarmował resort edukacji o nieodpowiedniej treści w podręcznikach do przyrody. – Użyte przez jego autorów pojęcie "prawa zwierząt" nie występuje w naukach prawnych. Jest ono związane jedynie ze sferą wyobrażeń ideologicznych – skomentował w rozmowie z Radiem Maryja wiceszef resortu edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski.
"Zwierzę jest zwierzęciem"
– Pojęcie praw zwierząt występuje wyłącznie w sferze publicystyki czy też pewnej skrajnie lewicowej koncepcji, gdzie zrównuje się człowieka ze zwierzęciem. Podręczniki szkolne powinny zawierać elementy mówiące o zachowaniu dobrostanu zwierząt, o trosce młodego człowieka wobec zwierząt domowych, ale również wobec dzikich zwierząt. Powinny być przedstawione przykłady łamania prawa przez człowieka, bo to człowiek odpowiada za zwierzęta, a nie zwierzęta same za siebie. Natomiast w przywołanym podręczniku doszło do relatywizacji. Zestawiono czyn ewidentnie przestępczy, jakim jest kłusownictwo, z ustawowo legalną działalnością polegającą na hodowli i sprzedaży żywych karpi czy też wykorzystywaniu zwierząt w rekreacji. To nie są działania przestępcze. Oczywiście w pewnych skrajnych przypadkach, kiedy człowiek męczy zwierzę, dochodzi do łamania prawa – zaznaczył wiceszef MEiN.
Rzymkowskii podkreślił, że należy oddzielić sferę ideologiczną od ścisłej nauki: – Podręczniki szkolne nie mogą być areną walk ideologicznych. Nie ma takiego pojęcia jak prawa zwierząt, ponieważ zwierzęta nie mają zdolności do czynności prawnych. Zwierzę jest zwierzęciem, a człowiek ma obowiązki wobec zwierząt, które wynikają wprost z litery prawa.