Stankiewicz: Jest nagranie sugerujące, że w Smoleńsku była egzekucja
Data emisji filmu Ewy Stankiewicz była kilkukrotnie przekładana. Dokument miał zostać pokazany 10 kwietnia, w 11. rocznicę katastrofy, ale tego dnia widzowie TVP1 mogli obejrzeć filmowe podsumowanie prac podkomisji Antoniego Macierewicza.
Ostatecznie widzowie TVP mogli zobaczyć film Ewy Stankiewicz w niedzielę wieczorem, a emisja wywołała wiele emocji.
– Wszystkie dowody jakie mamy, cała zgromadzona wiedza wskazują, iż nie ma innej możliwości niż rozpad samolotu wskutek eksplozji. I to nie paliwa, ale materiałów używanych w wojsku, przemyśle. Pokazaliśmy to precyzyjnie w filmie. Krok po kroku. Logicznie. Tego się nie da zakwestionować – mówi Stankiewicz w rozmowie opublikowanej przez portal wPolityce.pl.
Egzekucje po katastrofie?
Stankiewicz była dzisiaj gościem Polskiego Radia 24. Dziennikarka przekazała, że pracuje nad drugą częścią filmu, gdzie znajdą się fragmenty, które zgodziła się usunąć ze "Stanu Zagrożenia".
– Istnieje nagranie krótko po katastrofie smoleńskiej, mogące sugerować, że zamiast akcji ratunkowej była egzekucja – stwierdziła.
Wcześniej dziennikarka opisała ten wątek sprawy w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl. – Nagranie sugeruje, że na miejscu katastrofy zamiast akcji ratunkowej dokonywano egzekucji (...). Ten fragment nie znalazł się w filmie pod obietnicą, że będę mogła zrobić dla TVP osobny dokument na ten temat – mówiła w rozmowie z naszym portalem.
Stankiewicz nie ma wątpliwości, że prezydent Polski został zamordowany. Jej zdaniem "rozkaz zabicia prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest już na pewno w kwietniu 2008 roku". – Wtedy został odpowiednio rozpisany przetarg, by przekierować tupolewa do remontu w Samarze – stwierdziła w rozmowie z PR24.
– Jeśli nasze państwo nie jest w stanie rozliczyć tych, którzy zabili prezydenta Kaczyńskiego, to nie można mówić o suwerennym państwie – ocenia.