Fogiel: Część opozycji bierze w tym szczuciu udział

Dodano:
Radosław Fogiel Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Radosław Fogiel odpierał pojawiąjące się w mediach zarzuty dotyczące wydatków na ochronę Jarosława Kaczyńskiego. Polityk ujawnił, że prezes Prawa i Sprawiedliwości notorycznie otrzymuje pogróżki.

W ostatnim czasie pojawiły się medialne ustalenia na temat ochrony wicepremiera, prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Z ustaleń stacji TVN24 wynika, że nawet 40 policjantów na dobę oraz zespół ochroniarzy z prywatnej firmy stale pilnują domu lidera partii rządzącej.

Sprawa wzbudziła kontrowersje i posłużyła do ataków na Jarosława Kaczyńskiego ze strony opozycji. Prezesowi PiS zarzucono marnowanie publicznych pieniędzy. Kierownictwo partii wydało w czwartek oświadczenie w tej sprawie. W piśmie podkreślono, że wydatki na ochronę są jawne. Oceniono też, że nie są niczym nadzwyczajnym w przypadku osób rozpoznawalnych publicznie.

O tę sprawę został w piątek zapytany wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel. Polityk podkreślił, że materiał TVN24 nie jest pierwszym, który atakuje Jarosława Kaczyńskiego. Stwierdził także, że w sytuacji otrzymywania przez prezesa PiS tak ogromnej liczby pogróżek, utrzymywanie ochrony jest konieczne.

Segregatory pogróżek

– Ten materiał nikogo nie dotknął, bo jesteśmy przyzwyczajeni do rozmaitych ataków, do tego, że jest dla niektórych czymś dziwnym, że dbamy o bezpieczeństwo liderów naszej partii – powiedział Fogiel w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski.

Polityk dodał, że w przeszłości w Polsce dochodziło do sytuacji, które potwierdzają, że ochrona dla najważniejszych polityków w kraju "jest niezbędna". Tymczasem materiał TVN24 sugeruje, że jest ona przejawem nadużywania władzy.

Fogiel powiedział również, że siedziba Prawa i Sprawiedliwości jest niemal dosłownie "zasypywana" anonimowymi listami z pogróżkami.

– Listów, anonimów z pogróżkami są na Nowogrodzkiej całe segregatory. Nie ma tygodnia, żeby nie przychodziły groźby, w tym pozbawienia życia. Mamy do czynienia z fałszywymi alarmami bombowymi – stwierdził.

– Niestety, są osoby i środowiska, które się w demokracji nie odnajdują, które każdą najdrobniejszą różnicę zdań od razu uznają za powód do agresji. Niestety, część opozycji bierze w tym szczuciu udział i takie są efekty – dodał wicerzecznik PiS.

Źródło: wp.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...