"Nie złożyli jeszcze broni". Sawicki zdradził, co mu powiedzieli konserwatywni posłowie PO

Dodano:
Posłowie Ireneusz Raś (P) i Paweł Zalewski (C) podczas konferencji prasowej Źródło: PAP / Łukasz Gągulski
Raś i Zalewski nie złożyli jeszcze broni – uważa poseł PSL Marek Sawicki.

Usunięci z Platformy Obywatelskiej posłowie Ireneusz Raś i Paweł Zalewski zapowiedzieli w poniedziałek, że od decyzji w tej sprawie odwołają się do sądu koleżeńskiego.

– Zapis, z którego skorzystał przewodniczący Budka, to przycisk atomowy, którego Platforma używała w sytuacji, gdy komuś stawiano grube zarzuty. To było zamówienie polityczne – podkreślał Ireneusz Raś. – Myślę, że w czwartek przekażemy nasze odwołania i mamy nadzieję na uczciwy sąd – dodawał. Polityk uważa, że usunięcie z partii to kara za to, że "w tej ostatniej debacie, utrudnionej przez COVID, powiedzieli, że im się to nie podoba, że Platforma zjeżdża z 25 proc. do 12 proc. za czasów tego panowania przewodniczącego".

"Oni tak łatwo nie pozwolą, by PO przeszła na lewo"

O sytuacji usuniętych z PO konserwatywnych posłów mówił na antenie Polskiego Radia 24 Marek Sawicki z PSL. Poseł przyznał, że w ostatnim czasie rozmawiał z Pawłem Zalewskim i kilkoma konserwatywnymi parlamentarzystami PO.

– Powiedzieli, że ich celem jest naprawianie partii, oni tak łatwo nie pozwolą, by PO przeszła na lewo. 51 podpisów pod listem otwartym stanowi dużą grupę, która nie zgadza się z tym, co robi kierownictwo PO – zdradził Sawicki. W ocenie posła PSL, Raś i Zalewski nie złożyli jeszcze broni. – Oni uważają, że PO można naprawić, niech próbują – dodał.

Gość Adriana Klarenbacha uważa, że posłowie ci powinni założyć w parlamencie własny klub i pracować nad swoją tożsamością. – Lepiej, żeby się policzyli i zbudowali własne środowisko – wskazał. Zdaniem Sawickiego, współpraca z nimi byłaby bardzo pożądana. Poseł przyznał też, że namawianie ich do przejścia do PSL "nie byłoby fair".

Źródło: Polskie Radio 24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...