O swojej decyzji posłowie poinformowali na wspólnej konferencji prasowej w Krakowie.
– Podjęliśmy decyzję, że będziemy się odwoływać do sądu koleżeńskiego. Zapis, z którego skorzystał przewodniczący Budka, to przycisk atomowy, którego Platforma używała w sytuacji, gdy komuś stawiano grube zarzuty. To było zamówienie polityczne – podkreślał Ireneusz Raś.
– Myślę, że w czwartek przekażemy nasze odwołania i mamy nadzieję na uczciwy sąd – dodawał.
Polityk uważa, że usunięcie z partii to kara za to, że "w tej ostatniej debacie, utrudnionej przez covid, powiedzieli, że im się to nie podoba, że Platforma zjeżdża z 25 proc. do 12 proc. za czasów tego panowania przewodniczącego".
Raś: Podjęto decyzję, a potem pisano uzasadnienie
– Jeśli chodzi o kwestie formalne, dalej się nic nie zmieniło, nie dotarł do nas formalny wniosek o usunięciu z partii i żadne uzasadnienie. Jedynym uzasadnieniem jest to, co Paweł (Zalewski – red.) otrzymał w rozmowie z sekretarzem Kierwińskim, a w zasadzie nie otrzymał. Otrzymał informację, że właśnie się uzasadnienie pisze – poinformował Ireneusz Raś. – Podjęto decyzję, a potem pisano uzasadnienie. Państwu zostawiam ocenę tego, w jaki sposób się z nami obchodzono – dodał.
Raś: To przyrównanie nas do śmieci. To język rynsztoku
– Jedynym uzasadnieniem, które ja odczytuję przez te dni, to jest wypowiedź rzecznika pana Budki i tej grupy, która wnioskowała o użycie wobec nas tego nadzwyczajnego zapisu w statucie, to są porządki wiosenne. To powiedział pan Grabiec i to chyba zabolało nie tylko mnie, ale setki osób, które do mnie i do Pawła przez te dwa dni dzwoniły – mówił dalej były polityk Platformy.
– To jest przyrównanie nas do śmieci. Ten język jest absolutnie językiem rynsztoku. Jeśli rzecznik Platformy, którą my znamy, takie zdanie o jakimkolwiek, o adwersarzu by powiedział wcześniej, to jemu by przedstawiono wniosek do sądu koleżeńskiego, bo to jest brak szacunku, wprowadzenie języka barbarzyńskiego do polityki – podkreślał.
Wykluczeni z PO
Paweł Zalewski oraz Ireneusz Raś zostali w piątek wykluczeni z Platformy Obywatelskiej na wniosek jej przewodniczącego Borysa Budki. Obaj politycy twierdzą, że nikt z PO nie rozmawiał z nimi o nadchodzącej decyzji. Jako powód wyrzucenia z partii podano "działania na szkodę Platformy”.
Czytaj też:
Róża Thun odchodzi z Platformy ObywatelskiejCzytaj też:
Schetyna vs. Budka: Wojna przegrywówCzytaj też:
Czystki w Platformie. Nieoficjalnie: Budka chciał wyrzucić jeszcze jednego posła