• Autor:Marek Jan Chodakiewicz

Wojny o RP (1914-1921)

Dodano:
Bitwa Warszawska – piechota polska w tyralierze Źródło: Wikimedia Commons
Cyberonuca | Znów cytaty z naszej pracy, którą współtworzy Mariusz Bechta. Ujawniam tytuł: „Mniejsza apokalipsa: Pińsk w wojnie i rewolucji, 1914-1921: Tragedia lokalna w kontekście historycznym”.

Aby zrozumieć Pińsk, ba! całe Intermarium, warto zwrócić uwagę na następującą analizę profesora Wiktora Sukiennickiego:

Ogólne zamiary cara Aleksandra [I] aby ‘wewnętrznie rozszerzyć’ Królestwo Polskie były wielce nagłaśniane podczas Kongresu Wiedeńskiego [w 1815] oraz były otwarcie wspomniane w Traktacie Generalnym, ale ograniczenia tego rozszerzenia nigdy nie zostały oficjalnie określone... W rzeczywistości, przez pewien okres podczas panowania Aleksandra polski charakter zachodnich prowincji Imperium Rosyjskiego był w pełni uznawany; utrzymywano w nich ich poprzedni system prawny oraz nadano im pewien rodzaj samorządu... Dekadę później [w 1830], odrzucenie polskiej polityki Aleksandra przez jego brata i spadkobiercę, Mikołaja I, spowodowało rewolucję w Królestwie Polskim i zbrojne powstanie w polskich prowincjach Imperium Rosyjskiego, które, do tej pory, cierpliwie czekały na obiecane ponowne zjednoczenie z Królestwem.... Po ostatecznym zwycięstwie na polu bitwy... przez kilka następnych dekad rząd w St. Petersburgu całkowici zaniedbywał the ‘nadgraniczne prowincje polskie’ zarówno kulturowo jak ekonomicznie, podczas gdy traktując je prawnie jako integralną część Imperium Rosyjskiego. Jednak trwające stulecia związki z the ‘Koroną Polską’ były trudne do wymazania, a po wojnie krymskiej i śmierci Mikołaja, publiczne żądania o ponowne zjednoczenie rozbrzmiały ponownie.... Wsparte przez masowe demonstracje w rocznice Unii Lubelskiej (12 sierpnia [1569]) i Horodelskiej (10 października [1413]), kilka petycji posłano jesienią 1862 r. to nowego cara Aleksandra II... Nawet zanim ostatnie oddziały partyzanckie [polskich] powstańców zmiażdżono na początku 1865 r., władze rosyjskie już stosowały swoje nieograniczone ‘prawa zdobywcy’ na dużą skalę zarówno we właściwym Królestwie Polski jak i na tych terytoriach, które miały być ponownie z nim zjednoczone zgodnie z traktatem 1815 r.... Liberalne metody zachowania starych zwyczajów mieszkańców nowo uzyskanych terenów i przyznanie im ich ‘reprezentacji i narodowych instytucji,’ jak narzucał Kongres Wiedeński zgodnie z brytyjską propozycją, bezpośrednio zaprzeczały tradycyjnej polityce zarówno Niemców jak i Rosjan”.

Sprawa jawiła się nierozwiązalną. Ale rozwiązała ją I wojna światowa. Wtedy to byli Polacy! Jak stwierdził prof. Sukiennicki: Żaden inny naród w Europie środkowo-wschodniej nie przygotowywał się tak wytrwale na wybuch przyszłej europejskiej wojny niż Polacy”.

To co stało się potem, najlepiej oddaje poezja. Patrokles do Marionesa, Iliada:

Idziemy – dowód bitwy jest w akcji, dowód słów w debacie.
Nie czas teraz na mowy, czas się bić".

Współczesna piosenka powstańcza zapisana przez Marię Rodziewiczówną to mniej patosu:

Hop, hop, koniku, na Litwę
Podkóweczka srebrem kuta,
Jest i szablica do bitwy,
Szablica jak u Kiejstuta”.

W 1920 r. Franciszek Stawicki, ochotnik z USA, sklecił świetny wierszyk:

Błękitny na mnie mundur
i szabla błyska u boku
do mojej wróciłem ojczyzny
w ostatnim wojennym roku
Lecz szabli nie puszczę z dłoni
jeszcze bronimy jej granic
wygnamy bolszewika
z naszych kresowych stanic”.

Ziemianin i oficer WP Franciszek Wysłouch tak pisał o swoim Polesiu: W naszych stronach... narodowość bywała wątpliwa i nie odgrywała roli w życiu mieszkańców. Najważniejsze było, by ktoś siedział na swoim zagonie, gospodarował i żył życiem okolicy”.

Dziecko ziemiańskie z Mińszczyzny, Michał K. Pawlikowski opowiada:

Jesteśmy na średnim biegu Berezyny, w pół drogi mniej więcej między Borysowem na północy i Bobrujskiem na południu. Zostawiliśmy już za sobą miasteczko Berezyna i wielką Puszczę Berezyńską..... Na lewym, tj. Wschodnim brzegu puszcze i lasy ciągną się pasem szerokim, przerywanym od czasu do czasu łatami pól uprawnych i łąk. Tam też, rozsiane wśród wsi i wiosek chłopskich, leżą niezliczone zaścianki, zagrody i ‘okolice’ szlachty zaściankowej, osiadłej tu od niepamiętnych czasów. Szlachta tak, mało różniąca się ekonomicznie od okolicznego włościaństwa, zachowała do końca najczystszą mowę polską, obyczaj polski i wiarę przodków. Po wojnie roku 1919-1920, gdy front polsko-sowiecki biegł przez czas pewien linią Berezyny, cała niemal młodzież tych zaścianków wymordowano za udział w partyzantce po stronie polskiej. A resztę szlachty deportowano masowo do Karelii, wschodniej do Syberii, do Kazachstanu. W roku 1924 już ani jeden ‘Zaścianek Dobrzyńskich’ nie ostał się nad Berezyną”.

V.I. Lenin, w referacie na IX Konferencji RKP (b) Moskwa, 23 września 1920 r., tak tłumaczył o klęsce bolszewików pod Warszawą:

Okazało się, że gdzieś w okolicy Warszawy znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego i rzeczypospolitej kapitału, ale w okolicach Warszawy leży centrum całego współczesnego systemu międzynarodowego kapitalizmu i że znaleźliśmy się w sytuacji, w której zaczynamy chwiać całym tym systemem i robimy politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i Anglii. Tym sposobem stworzyliśmy w Niemczech i Anglii całkowicie nową sferę proletariackiej rewolucji przeciwko wszechświatowemu kapitalizmowi, dlatego że Polska, jako bufor między Rosją a Niemcami, Polska jako ostatnie państwo, pozostanie całkowicie w rękach międzynarodowego imperializmu przeciw Rosji. Ona jest podstawowym oparciem całego układu wersalskiego... Polska jest tak potężnym elementem wersalskiego systemu, że wyrywając ten element, burzyliżmy cały system wersalski. Postawiliśmy za zadanie zdobycie Warszawy. Zadanie się zmieniło. I okazało się, że to decyduje się nie los Warszawy, ale los układu wersalskiego. Zbliżenie naszych wojsk do granic Prus Wschodnich, które są oddzielone [od reszty Niemiec] korytarzem Polski, prowadzącym do Gdańska, udowodniło, że całe Niemcy zawrzały”.

Neo-marksistowski historyk litewski Tomas Balkelis stwierdził:

Żadne z nowych wschodnioeuropejskich państw nie podjęło więcej zbrojnych konfliktów przeciw swym sąsiadom niż Polska. Między 1918 a 1921 biła się w nie mniej niż w 6 wojskowych kampaniach. Wśród nich polsko-sowiecka wojna lat 1919-1921 wybija się jako moment definiujący, który nie tylko skończył bolszewicką próbę eksportowania ich rewolucji na zachód i pomógł również zachować historyczną obecność Polski na kresach, ale również ustanowił polityczną tożsamość międzywojennego polskiego państwa”.

Tak tłumaczy Balkelis „narodowy bolszewizm” wśród elit litewskich po 1918 r.:

Na Litwie, tak jak prawie wszędzie w byłym imperium rosyjskim, po rewolucji październikowej [sic! bolszewickim przewrocie] robotnicy generalnie skłaniali się do radykalizmu społecznego. Jednak stanowili oni mniejszość w społeczności agrarnej, która składała się głównie z chłopów. Ogólnie, bolszewickie poleganie na robotnikach ostro ograniczyło ich szanse na powozenie w mobilizacji na kresach. W międzyczasie chłopi, mimo, że byli bardziej konserwatywni niż robotnicy, przeżywali swoją własną ‘chłopską rewolucję.’ Dla nich sprawy samorządu (często rozumianego w znaczeniu językowym i kulturowym) szły para w parę z ich kluczowymi rządaniami społecznymi: redystrybucja ziemi, którą należało równo podzielić między bezrolnych i drobnych chłopów, którzy stanowili większość chłopstwa na Litwie. Przynajmniej na początku to było ważniejsze dla nich niż narodowe samostanowienie. Mimo wszystko na Litwie, tak jak na Łotwie i Estonii, nacjonalizm na długi dystans okazał się bardziej udany dlatego, że – obok innych powodów – został wzmocniony przez podziały klasowe. Stara wrogość między polskojęzycznymi ziemianami a litewskimi chłopami stanowiła żyzny grunt dla radykalnych żądań społecznych i nacjonalistycznych w okresie powojennym. Jednak... litewski rząd narodowy zaadoptował niektóre idee sprawiedliwości społecznej z większym sukcesem niż miejscowy reżim bolszewicki. Jeśli obie strony oferowały samostawnowienie (jeśli nawet bolszewicka oferta była podpięta pod związki z Rosją sowiecką), tylko nacjonaliści mieli wolę aby rozdać ziemię chłopom”.

Historyk niemiecki Klaus Richter celnie zauważa, że: Z punktu widzenia rządów niemieckiego i bolszewickiego, zjednoczenie podzielonych państw w jakiejkolwiek formie byłoby po prostu katastrofą. Niemieccy politycy bali się, że jeśli Mała Ententa, stworzona przez Czechosłowację, Rumunię i Jugosławię w 1921 r., zjednoczyła się z Polską i państwami bałtyckimi, mogłaby sformować mocno zintegrowany blok antyniemiecki rozciągający się między Adriatykiem a Bałtykiem. W rezultacie, obserwowali oni [Niemcy i Sowieci] z bezczelnym zadowoleniem rosnące podziały między nowymi państwami... Europa środkowo-wschodnia [Intermarium] dała się poznać jako archetyp regionu partykularystycznego nie chcącego zjednoczenia i nie zdolnego do niego”.

I Richter dodaje: Polska i państwa bałtyckie usiłowały strząsnąć z siebie coraz bardziej utrwalające się swoje międzynarodowe wizerunki jako szowiniści i partykularyści. Mimo tego ustanawiana narracja o etno-centryźmie spowodowana internacjonalizacją kwestii uchodźców i mniejszości stała się dla tych państw tak katastrofalna jak dla Ligi [Narodów] niewydolność działania w sprawie kwestii mniejszości okazała się dla tych mniejszości... To właśnie w tym klimacie wśród międzynarodowej publiki nabrały popularności niemieckie argumenty rewizjonistyczne, że nowe państwa miały na pewno upaść ze względu na swoją polityczną niedorosłość... Nawet jeśli spontaniczne i gwałtowne wydalenia skończyły się po konsolidacji niezawisłości państwowej w 1920 r., narracja o zagrożonych mniejszościach dopiero wtedy zaczęła nabierać wiatru w żagle”.

Jak nie można było pokonać RP z bronią w ręku to opluwało się ją propagandowo, aby zohydzić nowo wskrzeszone państwo. Zresztą w podobny sposób postępowano z państwami bałtyckimi. Taka karma.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...