"Pojawiły się kontrowersje". Dlaczego Porozumienie nie poparło Staroń?
W czwartek 28 maja minął termin zgłaszania kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich. Prawo i Sprawiedliwość poparło na to stanowisko Lidię Staroń. O tym, że niezależna senator będzie ubiegać się o funkcję RPO z rekomendacji rządowej koalicji mówiono od kilku tygodni. Tymczasem lider Porozumienia Jarosław Gowin ostatecznie poparł kandydata opozycji prof. Marcina Wiącka.
Decyzja Gowina wywołała zdziwienie w obozie rządzącym. Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta ocenił ją jako "niepokojącą". Wicepremier wyjaśnił potem, dlaczego zdecydował się poprzeć kandydata opozycji. Wskazał, że wina leży po stronie Prawa i Sprawiedliwości.
"Zbyt duża afiliacja z PiS"
Interia opisuje kulisy rozgrywek wokół Lidi Staroń. – Pojawiły się kontrowersje: zbyt duża afiliacja z PiS, brak wykształcenia prawniczego, trudny stan zdrowia pani senator oraz odszkodowanie dla Zenona Procyka (chodzi o blisko 2 mln zł wypłacone w związku z niesłusznym tymczasowym aresztowaniem; w sprawę była zaangażowana Lidia Staroń - red.), które wiąże się z początkami kariery parlamentarzystki – mówi poseł Porozumienia Michał Wypij. Jak zapewnia polityk, "w kuluarach posłowie Porozumienia zaczęli zwracać uwagę, że kandydat na RPO powinien być wolny od takich spraw".
– To nie tajemnica, że pani senator bardzo chce zostać RPO. Jednak nigdy nie przyszła do nas, żeby porozmawiać z nami jako parlamentarzystami Porozumienia. Jej drogi wiodły bardziej do Jarosława Kaczyńskiego niż Jarosława Gowina – wskazuje z kolei rzeczniczka Porozumienia Magdalena Sroka.
Staroń oceniła zachowanie Gowina. Padły gorzkie słowa
W rozmowie na antenie Polsat News Staroń mówiła o kulisach jej decyzji o kandydowaniu na Rzecznika Praw Obywatelskich. Ogromną rolę w przekonaniu do jej podjęcia odegrał Jarosław Gowin.
– Przez pół roku właściwie i on i że tak powiem osoby z jego partii, nie tylko namawiali, bo tylko chodzili do Senatu, sprawdzali czy będzie poparcie, ale przede wszystkim ustalili to z PiS-em – stwierdziła senator. Dalej padły gorzkie słowa pod adresem Gowina.
– Niestety to się stało i na początku było, przez te pół roku, namawianie. Cały czas mówiłam: nie. [Gowin - przyp. red.] wskazywał, że nie będzie tylko jego zgody, ale będzie i PiS-u, ale nawet mówił o opozycji, więc byłam pewna, że jest poważnym człowiekiem i dopiero zgodziłam się wtedy, kiedy była już zgoda prezesa – powiedziała Staroń.