I ty zostaniesz transfobem
Nie dziwi mnie, że na czas tego „bombardowania” homoseksualną miłością mieszkańcy Madrytu salwują się ucieczką. Oczywiście ci „homofobiczni”, których nachalna promocja homoseksualizmu i zaburzeń zwyczajnie drażni i uprzykrza życie. Czasem tylko syn jęknie na widok jakiegoś nadzwyczajnego okazu którejś z literek LGBTI+ i wtedy dyskretnie spoglądamy na dziwoląga.
Jak nie patrzeć - to właśnie teraz popełniam przestępstwo z premedytacją, bo pisząc w kawiarence w Kartagenie o „zaburzeniach”, mogłabym mieć kłopoty z paragrafu o „kompleksowej ochronie przed homofobią i transfobią” i mogliby mnie skazać na parę tysięcy euro grzywny. Na szczęście dla mnie, tekst ukaże się w Polsce, gdzie jeszcze można nazywać sprawy po imieniu. Z rozkoszą więc powtórzę: tak, w ostatnich dniach na ulicach Madrytu i Walencji widziałam dziwolągi, bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy odsłaniają to, co zwykło się zasłaniać i wkładają na siebie coś, czego człowiek przy zdrowych zmysłach nie wsadziłby na siebie bez lufy przystawionej do skroni? Ale to naprawdę nic w porównaniu do projektu, który został przyjęty przez hiszpańską Radę Ministrów i wkrótce poddany zostanie pod głosowanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.