Pospieszalski: Szczepionki nie zapewniły odporności. Potwierdzają to sami medycy
Ze strony niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości, a także rządowych doradców pojawiają się sugestie, że szczepienia na COVID-19 powinny być obowiązkowe. Jak Pan to skomentuje?
Jan Pospieszalski: Z ust jednego z ważnych polityków padło zdanie, że „państwo jest również instytucją przymusu" i w związku z tym rządzący uzurpują sobie prawo do stosowania tego przymusu. Należy jednak pamiętać, że istotą i pierwszą powinnością państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Dziś to bezpieczeństwo jest zagrożone nie przez śmiertelną chorobę COVD-19, ale przez utratę praw obywatelskich i naruszanie swobód demokratycznych. Jeżeli państwo ma stosować przymus, to moim zdaniem najpierw powinno rozliczyć się z tego, jak realizuje nasze bezpieczeństwo. W tej kwestii rządzący w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ponieśli porażkę, co widać po nadmiarowych zgonach, stratach gospodarczych wynikających z absurdalnych, nieadekwatnych restrykcji, a także stratach społecznych, kulturowych i psychologicznych skutkach nauczania zdalnego, czyli zapędzenia dzieci przed komputery na długie godziny.
Czy wynika z tego, że państwo chce wymagać czegoś od obywateli, a nie od samego siebie?
Państwo powinno zagwarantować, by za ewentualne szkody na zdrowiu ludzkim, producenci preparatów używanych do szczepień wzięli odpowiedzialność prawną i materialną, chyba że przejmą to instytucje państwa. Ale to kiepski interes, bo de facto przejmujemy odpowiedzialność my wszyscy jako podatnicy. Bylibyśmy wówczas podwójnie poszkodowani, ponieważ część z nas może ucierpieć na zdrowiu, a reszta będzie się finansowo składała, aby im jakoś to zadośćuczynić. Wprowadzając przymus szczepień, rządzący muszą być świadomi, że rodzi to dla nich konsekwencje prawne, finansowe i moralne. Oczekiwałbym również pełnej transparentności, to znaczy np. ujawnienia wszelkich powiązań producentów szczepionek z osobami i instytucjami zaangażowanymi w realizację polityki zdrowotnej państwa, w tym oświadczeń, że nie występuje konflikt interesów ze strony całej Rady Medycznej, która uczestniczy w procesie decyzyjnym. Jakieś grono niedemokratycznie wybranych ludzi dostało w ręce ogromną władzę. Używając jej, są w stanie swoimi pomysłami zamykać i otwierać życie w Polsce. Ich rekomendacje dawane premierowi mają potężne skutki ekonomiczne, zdrowotne, psychologiczne i społeczne.
W jednym z wywiadów minister Adam Niedzielski zapowiedział, że szczepienia będą darmowe do końca września. A co dalej, jeśli okaże się, że trzeba będzie za nie zapłacić?
Wszystko to jest rzeczą wtórną wobec odpowiedzialności za szkody społeczne i szkody zdrowotne w Polsce w skutek ograniczenia dostępu do placówek ochrony zdrowia pacjentów innych niż kowidowi. Nie wyobrażam sobie jednak, aby ktoś przy zdrowych zmysłach rozważał na poważnie zmuszenie obywateli do zakupu i przyjęcia szczepionek. To jakiś absurd, dom wariatów, coś zupełnie niezrozumiałego. To wykluczone i na to zgody być nie może. Jeśli szczepienia - to tylko za darmo.
W tym samym wywiadzie minister zapowiedział IV falę. Coraz częściej słyszymy o nowych wariantach koronawirusa: delta, a ostatnio także delta plus. Czy to Pańskim zdaniem może być powód, aby znowu przywrócić obostrzenia?
Właśnie ten nowy wariant pokazuje nieskuteczność programu dywanowych szczepień. Dotychczasowe preparaty, co widzimy w takich krajach jak Wielka Brytania czy Izrael, nie zagwarantowały pełnej ochrony. Zamiast po prostu zadbać o grupy ryzyka i leczenie przyczynowe (a po roku mamy już wiele informacji o lekach które okazały się skuteczne) wybrano drogę niszczących lockdownów i masowych szczepień. Szczepionki, na które postawiły rządy wielu państw, nie zapewniły pełnej odporności. Potwierdzają to sami medycy - w wielu szpitalach na izbach przyjęć wymaga się nadal testu PCR również od osób zaszczepionych.
Przedstawiciele Rady Medycznej przy premierze uważają inaczej. Dr Paweł Grzesiowski podkreślił, że niezaszczepionych umiera więcej niż zaszczepionych...
Odwrócę to pytanie i zapytam, skąd dr Grzesiowski wie, że wariant delta nie powstał właśnie jako reakcja na populacyjne szczepienia? Istnieją przecież badania mówiące o tzw. migracji wirusa w przypadku, gdy zaszczepiona osoba była we wczesnej fazie choroby. Część naukowców twierdzi, że wirus stosuje wówczas tzw ucieczkę immunologiczną. Nie można lekceważyć sygnałów, że kolejne warianty wirusa to może być właśnie reakcja na masowe szczepienia.
Jeszcze mocniej wyraził się prof. Krzysztof Simon. Obawy osób, które nie chcą się zaszczepić, nazwał „śmiesznymi i głupimi".
Ciekawe, jak nazwać prof. Simona. Ten człowiek sam zapracował na takie określenia zamieniając rolę lekarza na telewizyjnego komiwojażera i akwizytora maseczek. Takimi również pomysłami jak ten, by zamykać kościoły, bo tam katolicy sieją zarazę - chuchają na siebie i plują, prof. Simon odebrał sobie wiarygodność.
Jak ocenia Pan akcję Ministerstwa Zdrowia polegającą na dzwonieniu do tych osób, które postanowiły się nie zaszczepić?
Może lepiej, aby teraz ci, którzy organizują to call center, skontaktowali się z pacjentami, którzy odraczali swoją diagnostykę onkologiczną lub kardiologiczną, ponieważ bali się zarazić? Niech zorganizują im natychmiastową pomoc, alb,o co niestety często będzie potrzebne, niech zaproponują rodzinie pomoc w organizacji pogrzebu. Może też powinni zadzwonić do tych, którzy spotkali się z odmową świadczeń zdrowotnych. Dostaliśmy np. list od kobiety z martwą ciążą, która została oddalona z kwitkiem, ponieważ nie została zaszczepiona. Po drugie, może lepiej byłoby, gdyby zaczęli wydzwaniać do zaszczepionych z pytaniem, czy wszystko w porządku? Dzięki temu być może byśmy posiedli szerszą wiedzę, jak rzeczywiście funkcjonuje organizm ludzki po przyjęciu szczepionki w tak dużej populacji. Tymczasem ani Rada Medyczna przy premierze, ani minister Niedzielski nic nie robi, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, bo oprócz pohukiwania i pokrzykiwania oraz wyzywania nas od spiskowców, ruskich agentów, foliarzy i płaskoziemców, nie ma rzetelnej informacji na ten temat. Docierają do nas bardzo niepokojące sygnały o tym, jak trudno jest zgłosić NOP-y oraz jak niechętnie są one przyjmowane przez lekarzy.