Niemiecki dziennik: Kurs w polskiej polityce zagraża wzrostowi gospodarczemu
„Rumunia, Węgry i Polska – to aktualni europejscy liderzy wzrostu. Kraje wschodnioeuropejskie znacznie szybciej niż kraje strefy euro wychodzą z koronakryzysu” – pisze niemiecki dziennik ekonomiczny „Handelsblatt”.
Gazeta przypomina, że niemieckie przedsiębiorstwa od lat inwestują tam dużo pieniędzy, ale Wschód Europy jest wielu zachodnim Europejczykom „nieznany lub nawet obcy”. „A polityka rządów w Polsce i na Węgrzech, skandale korupcyjne czeskiego premiera, morderstwa polityczne na Słowacji czy populistyczne wypowiedzi czeskiego prezydenta jeszcze bardziej oddalają od siebie Europę Wschodnią i Zachodnią” – pisze Mathias Brueggmann. Dziennikarz stwierdza, że jest to niebezpieczne dla obu stron, bo Europa nie jest kompletna bez Wschodu. Autor przypomina, że bez Praskiej Wiosny i bez strajku w Stoczni Gdańskiej nie byłoby jedności Niemiec.
Dziennik ostrzega
Przestrzega jednak, że „jeśli reżimy od Warszawy po Lublanę będą nadal koncentrować się na konfrontacji z Brukselą, to gotowość do nowych funduszy strukturalnych drastycznie zmaleje. „Autostrady zbudowane za pieniądze UE, a tym samym za pieniądze zachodnioeuropejskich podatników, nie są ulicami jednokierunkowymi” – stwierdza „Handelsblatt”.
Dziennik przyznaje, że pod względem gospodarczym Wschód odnosi obecnie ogromne sukcesy, ale kurs „dzielących populistów i nieliberalnych demokratów” izoluje nie tylko politycznie, ale może stać się również przeszkodą ekonomiczną. Na dodatek zmieniły się także warunki, bo i nad Wisłą, Wełtawą czy Dunajem wzrosły płace i brakuje fachowców, co wyhamowuje zagraniczne i rodzime przedsiębiorstwa – komentuje autor tekstu.
"Czerń i biel Kaczyńskiego"
"Handelsblatt" ocenia, że jeśli filie zachodnich korporacji lub innowacyjne firmy chcą rosnąć w Europie Wschodniej, potrzebują talentów z całego świata, który „jest o wiele bardziej kolorowy niż czerń i biel pana Kaczyńskiego czy pana Orbana”. „Ich ograniczona polityka wypiera wolne duchy, myślących inaczej i inaczej żyjących, innymi słowy ludzi, którzy są potrzebni do wzrostu i innowacji”, dzieli też Europę, zamiast ją wzmacniać przez zrównywanie warunków życia – czytamy.
To, czego brakuje, to „różnorodność i wiarygodność w gospodarce i polityce, które mogą przynieść trwały wzrost”. Przy obecnym kursie i po intensywnym wzroście grozi okres suszy.