Petru wygrał proces z Kaczyńskim. Nie musi go przepraszać
Chodzi o sprawę tzw. taśm Kaczyńskiego i budowę dwóch wież przez spółkę Srebrna. Prezesa PiS nagrywał austriacki biznesmen Gerald Birgfellner. Taśmy opublikowała "Gazeta Wyborcza" pod koniec stycznia 2019 roku.
W rozmowie z udziałem Kaczyńskiego pojawił się wątek kredytowania budowy wieżowców przez Srebrną. Pieniądze na inwestycję, dokładnie 300 mln euro, miałby pożyczyć kontrolowany przez państwo bank Pekao.
Petru nazwał Kaczyńskiego oszustem
"Żaden z Jarosława Kaczyńskiego biznesmen. Człowiek, który zleca wykonanie prac i po roku nie płaci jest po prostu oszustem" – napisał Petru na Twitterze w styczniu 2019 roku.
Za ten wpis Kaczyński domagał się przeprosin o treści: "Przepraszam pana Jarosława Kaczyńskiego za to, że w dniu 30 stycznia 2019 r., na portalu Twitter bezprawnie nazwałem pana Jarosława Kaczyńskiego oszustem. Oświadczam, że brak było podstaw do sformułowania takich określeń. Ubolewam, że w wyniku mojego bezprawnego działania bezpodstawnie naruszyłem dobre imię i godność Jarosława Kaczyńskiego".
Zwrot w sprawie
8 stycznia tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Petru musi przeprosić prezesa PiS. Ten wyrok był jednak nieprawomocny, a Petru od razu zapowiedział, że złoży apelację. Ostatecznie Sąd Apelacyjny w Warszawie stanął po stronie byłego szefa Nowoczesnej.
"Wygrałem proces, który wytoczył mi Jarosław Kaczyński. To dowód na to, że nie ma powodu bać się tej władzy. To sygnał dla tych wszystkich, którzy widząc krzywdę lub niesprawiedliwość nie powinni mieć obaw, aby o tym głośno mówić" – napisał w czwartek na Twitterze Petru.