Niezwykła historia frytki
Ziemniak – niepozorna bulwa o wielkich możliwościach. Obecnie czwarta (zaraz po pszenicy, kukurydzy i ryżu) najpopularniejsza roślina uprawna świata. Ma swoje muzea, pomniki, a 13 września – hucznie obchodzone święto. Frytka? Nie mniej sławna. Jej dzień przypada 13 lipca. Właśnie z tej okazji odwiedzamy królestwo frytek, czyli fabrykę Farm Frites Poland w Lęborku. Dlaczego Lębork? To jasne. Tu powstają najsłynniejsze frytki w Polsce. Firma od ponad 25 lat jest m.in. oficjalnym dostawcą McDonald’s®. Jej produkty docierają codziennie do prawie 900 restauracji w 11 europejskich krajach – w tym oczywiście w Polsce.
Ziemniak idealny
Co musi mieć ziemniak by, gdy dorośnie, pretendować do miana frytki z Maka? Karty rozdaje genetyka. Ziemniak idealny jest duży, owalny, podłużny (odpowiednia odmiana ziemniaka to tajemnica m.in. imponującej długości frytek McDonald’s). Do tego kremowa barwa, płytkie oczka i odpowiednia zawartość skrobi. –To warunki, które spełniają jedynie ściśle wyselekcjonowane odmiany – na przykład Innovator i Ludmilla, które są wykorzystywane dla McDonald’s Polska - tłumaczy Jarosław Wańkowicz, Dyrektor Działu Zarządzania Surowcem w Farm Frites Poland.
Ziemniak idealny jest też supernowoczesny. Uprawia się go w duchu rolnictwa zrównoważonego. Z troską o rentowność upraw i środowisko naturalne. To cel, któremu służy m.in. oszczędne gospodarowanie na polach, zasobami takimi jak energia, gleba, woda czy środki ochrony roślin. Stąd w Farm Frites Poland uprawa jedynie w Polsce i to między innymi na polach położonych w okolicach Lęborka, ale także użycie w uprawie najnowszych zdobyczy techniki. Przykład? Nawożenie.
Zasobność gleby, czyli zawartość w niej składników odżywczych, jest zmienna. W ramach jednego kilkuhektarowego pola może znajdować się niezliczona ilość stref, z których każda wymaga innego potraktowania. Dlatego przed zasiewem pola są mapowane. Badana jest m.in. zawartość w glebie mikro- i makroelementów. Efekt? Ciągnik z wgraną mapą pola rozrzuca nawóz jedynie tam, gdzie jest to niezbędne, jedynie tyle ile potrzeba. – Jeśli uprawiam ziemię, to chcę to robić tak, żeby za 100 lat z równie dobrym skutkiem mogły uprawiać je także moje prawnuki. Obfite plony są ważne, ale nie najważniejsze. Nie można eksploatować ziemi ponad miarę – tłumaczy Andrzej Moch, Szef Działu Przyjęcia Ziemniaka w Farm Frites Poland.
W poprzedzających sadzenie analizach bierze się pod uwagę także czynniki takie jak rozkład i ilość odpadów, a w czasie sezonu wegetacyjnego mierzy się wilgotność gleby na kilku poziomach głębokości. Wiele polskich gospodarstw współpracujących z Farm Frites Poland wyposażona jest także w tzw. autopiloty. Pola są skanowane, a mapy wgrywane do systemu pracującego na polu ciągnika. Efekt? Podłączony do kierownicy autopilot prowadzi maszynę, wyznaczając rzędy do nasadzeń z dokładnością do 2 centymetrów, co pozwala na optymalne wykorzystanie dostępnej do uprawy przestrzeni.
Frytka prosta, a tak skomplikowana
A gdy idealny ziemniak trafi już do fabryki? Po pierwsze, permanentna inwigilacja! Bulwy są oglądane, podglądane i selekcjonowane na każdym etapie produkcji. Wstępna selekcja odbywa się już na polu, gdzie specjalny system powietrzny odsiewa kamienie i inne ciała obce. W fabryce do akcji wkraczają także maszyny. Efekt? Z linii produkcyjnej znika wszystko, co nie jest ziemniakiem. Często i one same. Gdy są zielone i zawierają niebezpieczną dla zdrowia solaninę lub zbyt małe czy uszkodzone. Marnotrawstwo? Tu nic się nie marnuje. Zdyskwalifikowane ziemniaki (np. zbyt małe) przerabiane są na płatki ziemniaczane. Pozostałości produkcji, które nie nadają się do spożycia np. ziemniaczane skórki, przerabiane są na biomasę, z której następnie tworzy się paliwo.
Parowe SPA
Oddzielone od kamieni ziemniaki wędrują do hali mycia i obierania. Tu czeka je kąpiel solankowa (roztwór soli pozwala na dodatkową selekcję, tu znikają m.in. bulwy o niskiej zwartości suchej masy). A po kąpieli? Obieranie. Zmiękczana za pomocą pary wodnej skórka odrywana jest przez wysokie ciśnienie. Parowe SPA to czysta magia. Opuszczające je bulwy są czyste, urokliwie żółte i niewyobrażalnie gładkie. W tej formie w zawrotnym tempie płyną wraz ze strumieniem wody metalowymi rurami w kierunku kratownic, specjalnych noży które nadają im docelowy, w pełni frytkowy już kształt. Jednak to nie jest jeszcze frytka z McDonald’s.
Pretendenci do tego miana spadają na taśmę produkcyjną prawdziwym frytkowym wodospadem. Jedni przejdą go i trafią do blanszowania. Inni, frytki nie dość długie lub z ciemnymi plamkami, zostaną dosłownie zdmuchnięci z linii produkcyjnej przez operujące tu zawory powietrzne. Ważnym etapem produkcji jest także suszenie, gdzie ziemniak, owiewany ciepłym powietrzem, relaksuje się, nim trafi do kadzi z rozgrzanym olejem roślinnym.
Ciepło, cieplej… bardzo zimno
Frytki, które pojadą do wszystkich restauracji McDonald’s w Polsce i na 10 innych rynkach, są wstępnie podsmażone. Jak bardzo? Na tyle, by zyskać chrupkość i odpowiednią złocistość. Hala, w której znajduje się piec smażalniczy, to prawdziwe piekło (temperatura przekracza tu 50 °C). Na szczęście wszystkim zajmują się tu maszyny.
A same frytki? Po kąpieli we wrzącym oleju tunelami chłodzącymi wędrują ku kolejnej, tym razem mroźnej przygodzie (opuszczając tunel mrożący, gotowe do zapakowania, mają temperaturę około -12⁰C). Dalej paczki, pakowanie w kartony i ostania już kontrola. Tym razem przy użyciu detektora metalu i w drogę! Chociaż nie. Jeszcze laboratorium. Każda partia frytek poddawana jest drobiazgowej kontroli. Sprawdza się ich barwę, walory smakowe i konsystencję.
- Niezależnie od tego, w której restauracji w Polsce nasi goście kupią frytki zawsze mają pewność, że pochodzą one z Lęborka i zrobione są w 100 proc. z ziemniaków z polskich pól – podkreśla Patrycja Pazio z działu komunikacji McDonald’s.
Specjalne odmiany ziemniaka, kontrola na każdym etapie i niezwykła droga od ziemniaka do Maka jest kluczem do sukcesu frytek sprzedawanych w restauracjach pod złotymi łukami.
Ziemniak zawitał do Polski w XVII wieku. Pierwsze sadzonki, w darze dla ukochanej Marysieńki, przywiózł, wracający z wyprawy wiedeńskiej, król Jan III Sobieski. Dobry prezent? Doskonały. Chociaż dziś, gdy znamy pełen potencjał ziemniaka, dużo lepiej zaprosić ukochaną lub ukochanego… na frytki. Koniecznie z Lęborka w jednej z ponad 470 restauracji McDonald’s w Polsce.