Francuska beczka prochu, a na horyzoncie wybory
Dodano:
W porę, nie w porę | Oto czwarty już weekend z rzędu, kiedy w całej Francji organizowane są masowe protesty przeciw wprowadzonym przez władze sanitarnym przepustkom, zatwierdzonym właśnie także przez francuską Radę Konstytucyjną. Wprawdzie Francja słynie z częstych protestów, a nawet ulicznych zadym, jednak w przypadku wspomnianego ruchu społecznego kilka aspektów jest rzeczywiście nadzwyczajnych.
Po pierwsze okres. Bywały nad Sekwaną lipcowe rewolucje, ogólnie jednak wakacje to czas „zawieszenia broni”, kiedy rząd nie budzi gniewu obywateli, a ci spokojnie korzystają z letniego wytchnienia. W tym roku obóz rządzący złamał tę regułę, forsując radykalne prawo sanitarne, a na skutki nie trzeba było długo czekać. Druga rzecz to skala. Ludzie manifestują kolejny weekend z rzędu nie tylko w Paryżu, ale także w całej Francji, a „ognisk” takich protestów jest w kraju grubo ponad 100. Ministerstwo spraw wewnętrznych podało np., że w ubiegły weekend we Francji w manifestacjach wzięło udział 204 tys. osób, co oznacza, że w rzeczywistości protestować mogło dobre ponad pół miliona ludzi.
Źródło:
DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.