"Die Welt": Zachód traktuje Polskę i Węgry z misjonarskim fanatyzmem
Autor artykuły stwierdza, że Europa "znajduje się obecnie na niebezpiecznej drodze" i wskazuje winnych tej sytuacji. Jego zdaniem odpowiedzialna jest za nią arogancja: z jednej strony Komisji Europejskiej wobec Polski i Węgier, a z drugiej – rządów Morawieckiego i Orbana, którzy ignorują wspólnotowe traktaty.
Krytyka Polski i Węgier
"Oba rządy [Polski i Węgier - przyp. red.] uważają, że mogą przeforsować i zabezpieczyć swoje rewolucje kulturowe, ignorując europejskie traktaty" – pisze autor komentarza Jacques Schuster.
Dziennikarz krytykuje Morawieckiego i Orbana za populizm i walkę z Unią Europejską na pokaz. Jego zdaniem przekonanie żywione w Warszawie i Budapeszcie o budowie "nowego modelu demokracji” jest błędne.
"Budapeszt i Warszawa czekają tylko na okrzyki oburzenia ze strony zachodnich członków UE, aby wkraść się w łaski własnego narodu jako bojownicy ruchu oporu, którzy chronią naród przed przypominającym Związek Sowiecki europejskim blokiem" – pisze Schuster.
Jednocześnie autor przypomina, że oba kraje wstępując w 2004 roku do UE zobowiązały się do przestrzegania traktatów.
Arogancja Zachodu
Jednak konflikt na linii Bruksela – Warszawa, Budapeszt to nie tylko wina Polski i Węgier. Zdaniem Schustera kraje Europy Zachodniej wykazują się wyjątkową arogancją wobec tzw. nowych państw Unii.
"Myślą one na poważnie, że ich model społeczeństwa liberalnego i ich rozumienie społecznego wsparcia dla wszystkich mniejszości jest jedyną dopuszczalną formą życia demokratycznego. Są w tym podobni do misjonarzy, polują na dusze i chcą wszystkich przekonać, że jedynie ich Kościół prowadzi do świętości" – pisze autor dodając, że politycy i opinii publiczna Zachodu postępują jak fanatycy.
„Kto odmawia (współpracy), ten ma zniknąć, wylatuje. Na zawsze”. – dodaje.
Autor komentarza wskazuje, powołując się na Karla Poppera, że państwa Europy Wschodniej, cechujące się odmienną historią i politycznym doświadczeniem, potrzebują więcej czasu na przyjęcie zachodnich norm i przekonań np. w kwestii tzw. małżeństw jednopłciowych.
"Kto narusza tę zasadę, ten nie przyspiesza powstania idealnej demokracji, lecz budzi demony zniszczenia i wzmacnia autorytarne siły, a w końcu unicestwia jedność Unii" – pisze.
"Proszę sobie tylko wyobrazić, co zrobiłaby Rosja, to głodne mocarstwo, gdyby Węgry opuściły europejski klub, lub gdyby Polska została wyrzucona. Przeciwstawienie jedności UE marzeniom Władimira Putina o przywróceniu strefy wpływów o wymiarach Bloku Wschodniego, jest jej strategiczną przewagą. Także z tego powodu „starzy” Europejczycy nie powinni przesadzać" – konkluduje autor.