Sondaż: Czy Polacy obawiają się rosyjskiej agresji?
Ankietowanych zapytano, czy Pani/Pana zdaniem Rosja może zaatakować Polskę z użyciem wojska.
Odpowiedzi rozłożyły się w miarę po równo. 34 proc. pytanych odpowiedziało, twierdząco, z czego 8 proc. odpowiedziało "zdecydowanie tak". Przeciwnego zdania było 35 proc. ankietowanych, jednak "zdecydowanie nie obawia się agresji" jedynie 11 procent osób biorących udział w badaniu. 31 proc. nie miało zdania w tej sprawie.
Co ciekawe, stosunkowo podobnie odpowiadali wyborcy wszystkich głównych formacji politycznych. 41 proc. zwolenników Zjednoczonej Prawicy obawia się rosyjskiej agresji, 31 proc. nie podziela tych obaw. Wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej głosy rozkładają się odpowiednio 32proc./49proc., podobnie jak w przypadku Polski 2050 (34 proc./43 proc.).
Zapad 2021
Tymczasem za naszą wschodnią granica trwają przygotowania do wrześniowych ćwiczeń "Zapad 2021". Manewry odbędą się w pierwszej połowie września na pięciu białoruskich poligonach, w tym w okolicach Brześcia i Grodna przy granicy z Polską. Według rosyjskiego MON, tematem ćwiczeń będzie "jeden z możliwych wariantów eskalacji sytuacji polityczno-wojskowej wobec umownego państwa".
Ocena polskich wojskowych
Gen. Mirosław Różański powiedział pod koniec lipca w rozmowie z "Faktem", że Polska może wykorzystać te manewry jako potwierdzenie naszej wiedzy, jakimi siłami dysponują Rosjanie i Białorusini. – Każde takie ćwiczenia, które są organizowane przez Rosjan i Białorusi powinno być wykorzystane przez Polskę. Chodzi tu m.in. o rozpoznanie. Im więcej będzie brało udział jednostek, tym lepiej – stwierdził generał.
Podobne zdanie na temat ma współtwórca GROM ppłk Krzysztof Przepiórka, który zwraca uwagę, że każde ćwiczenia, które są pod naszą granicą, muszą być sprawdzane przez polskie służby. Jego zdaniem, gdyby manewry wymknęły się spod kontroli, to mamy odpowiednie procedury, żeby zareagować.
Różański zwraca uwagę na wpis białoruskiego MON, które podało, że "kupione przez nas Abramsy będą przeciwstawiać się Rosji, co oznaczać może zajęcie terytorium naszego wschodniego sąsiada". – Takie działania sprawiają, że do naszych wschodnich sąsiadów dociera sygnał, że muszą się bać Polski, a o to chodzi Łukaszence – powiedział.