Frasyniuk: Nie wiemy, czy na granicy stoi wojsko. Może to paramilitarne grupy Bąkiewicza?
Władysław Frasyniuk był w niedzielę gościem programu "Fakty po Faktach" na antenie TVN24. W rozmowie pojawił się wątek sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Były działacz opozycji antykomunistycznej w skandaliczny sposób ocenił działanie Wojska Polskiego w tym kontekście.
– Słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami. Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi – powiedział i dodawał, że tak nie postępują żołnierze. – Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie - plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie – mówił dalej.
"Nie poczuwam się do winy"
Władysław Frasyniuk nie wycofał się ze swojej wypowiedzi. W najnowszym wywiadzie opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" poszedł jeszcze jeden krok dalej.
– Nie tylko, że nie poczuwam się do winy, ale mam głębokie przekonanie, że wszystko, co powiedziałem, służy obronie polskiego munduru – stwierdził. Podkreślił, że obecnie nie można mieć pewności, czy ludzie zabezpieczający granicę Unii Europejskiej są rzeczywiście polskimi żołnierzami.
– Nie wiemy, czy na granicy stoi wojsko, a jeśli tak, to z jakich jednostek? A może to są grupy paramilitarne prezesa stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza? – snuł domysły Frasyniuk.
"Wojsko użyte przeciwko cywilom"
Nieco dalej w wywiadzie Frasyniuk jednak przyjmuje, że polskie służby na granicy to Wojsko Polskie. "Używanie wojska przeciwko cywilom" budzi w nim najgorsze skojarzenia.
– Dziś mamy taką sytuację, iż Wojsko Polskie, choć nikt z nas nie wie naprawdę, czy stojący na granicy mężczyźni to wojskowi, zostało ponownie użyte przeciw cywilom – powiedział. – Zapomnieliśmy już o 56 roku, Czechosłowacji w 68, o 70 roku czy pacyfikacji kopalni Wujek w 1981 roku. Zbyt często we współczesnej historii Polski wojsko stawało przeciwko obywatelom – dodał.
Władysław Frasyniuk nie ma również wątpliwości, że koczujący za polską granicą ludzie, to uciekający przez talibanem Afgańczycy.
– Na naszej granicy stoją ludzie, którzy mają absolutne przekonanie, że misja amerykańska zakończyła się katastrofą, i mają prawo dziś szukać u nas azylu. A my im tego azylu odmawiamy, mimo iż w ich obronie 44 polskich żołnierzy straciło życie w Afganistanie po to, by ci stojący na granicach mieli poczucie bezpieczeństwa – rozpaczał.
"Orwell by tego nie wymyślił"
Były opozycjonista antykomunistyczny skrytykował również zachowanie przedstawicieli polskiego rządu. Ocenił, że "Morawiecki i Błaszczak przebrali się w mundurki i robią sobie selfie wśród niezidentyfikowanych gości". – Orwell by tego nie wymyślił – komentuje.
Dostało się również politykom opozycji. Jak podkreśla, dominuje wśród nich "sezon wakacyjny", choć to nie on stanowi największy problem.
– Większym problemem jest to, iż większość polityków opozycji zgadza się po cichu ze strategią Morawieckiego, by te zasieki na granicy postawić. Nie chodzi o Franka Starczewskiego z którego naśmiewa się większość polityków, że goni na pomoc uchodźcom, Klaudię Jachirę czy Macieja Koniecznego. Rzecz w tym, iż większość polskich polityków tych uchodźców nie chce i się ich boi – skwitował.
Władysław Frasyniuk negatywnie ocenia plan budowy płotu na granicy z Białorusią. Jego zdaniem jeśli Unia Europejska będzie budować mury, wkrótce stanie się "miejscem, w którym suma strachów obywateli doprowadzi do zwycięstwa populistów i antysystemowców, przy których Donald Tramp okaże się światłym demokratą".