Pomnik polskich ofiar w Berlinie. Kontrowersyjne działanie rządu Niemiec
Pod koniec października 2020 roku Bundestag podjął decyzję o utworzeniu miejsca pamięci o wszystkich ofiarach niemieckiej wojny eksterminacyjnej i niemieckiej okupacji w Polsce 1939-45.
Autorami wniosku o utworzenie w Berlinie miejsca pamięci poświęconego Polakom były cztery ugrupowania: CDU/CSU, SPD, FDP i Sojusz 90/Zieloni.
Propozycję powstania takiego monumentu w stolicy Niemiec wysunął w listopadzie 2017 roku emerytowany niemiecki urbanista Florian Mausbach, b. szef Federalnego Urzędu Budownictwa i Zagospodarowania Przestrzenneg. Autor pomysłu wezwał wtedy Bundestag do zaangażowania się w projekt.
W środę 15 września w niemieckim MSZ przedstawiono koncepcję miejsca pamięci. Według propozycji ma ono składać się z pomnika oraz części edukacyjno-dokumentacyjnej.
Kontrowersje wokół pomnika
Tymczasem, jak informuje Deutsche Welle, projekt miejsca pamięci budzi kontrowersje organizacji zrzeszającej polskie ofiary nazizmu oraz ich potomków. Wszystko za sprawą decyzji niemieckich władz, które nie pozwoliły ich przedstawicielom brać udziału w pracach nad powstaniem pomnika polskich ofiar.
Jeszcze przed prezentacją koncepcji pomnika organizacje wysłały drugi już list do niemieckich ministrów spraw zagranicznych i kultury (pierwszy z nich był datowany na 14 czerwca), w którym ubolewają nad brakiem zaproszenia do prac w komisji tworzącej projekt.
„Nie poinformowano nas ani o składzie komisji ekspertów czy rady politycznej, ani też o omawianych przez nie propozycjach i wymienianych argumentach” – napisano w liście.
Jego autorzy podkreślili, że przygotowywane miejsce pamięci jest niekompletne.
„Tak jak wcześniej, miejsce pamięci nie zostało jednak uzupełnione o trzeci, ważny komponent, który obejmuje przejęcie prawnej i finansowej odpowiedzialności Republiki Federalnej Niemiec za popełnione w okupowanej Polsce zbrodnie i prześladowania nazistowskie” – napisano.
Sygnatariuszami listu są przedstawiciele Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, Stowarzyszenia Romów w Polsce oraz Międzynarodowego Komitetu Buchenwald-Dora.
Brak zadośćuczynienia
Autorzy listu postulują stworzenie Funduszu Pamięci, z którego byłyby finansowane przedsięwzięcia mające na celu pomoc skrzywdzonym podczas drugiej wojny światowej.
„Republika Federalna Niemiec nie może ignorować ocalałych z niemieckiej polityki ucisku, wyzysku i mordów. Musi sprostać swej odpowiedzialności historycznej, ale też finansowej i materialnej wobec tych ludzi” – czytamy.
Przedstawiciele organizacji ofiar i ich potomków podkreślają, że niemiecki rząd nie uznaje zobowiązań do naliczenia i wypłaty emerytur bądź wypłaty składek na ubezpieczenie socjalne ofiarom przymusowej germanizacji oraz polskim cywilnym robotnikom przymusowym podczas okupacji, którzy nosili naszywkę „P”.
Co więcej, problem z uzyskaniem świadczeń mają także osoby, które jako dzieci pracowały w gettach w okupowanej Polsce.
Reakcja MSZ
Niemiecki MSZ odpiera zarzuty twierdząc, że skład komisji tworzących koncepcję miejsca pamięci został tak dobrany, aby udało się uwzględnić w niej „wiele perspektyw, w szczególności różne doświadczenia prześladowań”.
Grupa robocza niemieckiego ministerstwa trzykrotnie spotkała się ze świadkami historii ich potomkami oraz z przedstawicielami organizacji ofiar na „wyczerpujących konsultacjach”. Ostatnie takie spotkanie miało miejsce 12 sierpnia.