"Nikt nie chce wnioskować o taką pomoc". Wiceszef MSZ o migrantach na granicy
Wiceszef polskiej dyplomacji mówił w programie "Graffiti" na antenie Polsat News, że sytuacja na granicy z Białorusią wciąż pozostaje napięta. Jak poinformował, wciąż napływają informacje "o kilku tysiącach osób znajdujących się na Białorusi, które ściągnął Łukaszenka do swojego kraju".
– Trudno jest przewidzieć jak ta sytuacja się rozwinie. Według naszych informacji na Białorusi nadal lądują samoloty z imigrantami – powiedział.
Zdaniem Marcina Przydacza, celem prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki jest wywołanie wewnętrznego kryzysu w krajach Unii Europejskiej i podzielenie nas. – Dopóki ten temat będzie wzbudzał sensację w kraju, tak długo Łukaszenka będzie ściągał imigrantów, by próbować ich "przepchnąć" na granicę Unii Europejskiej – podkreślił.
Wiceminister spraw zagranicznych odniósł się też do sytuacji osób przebywających na granicy. – Wszyscy migranci znajdujący się na Białorusi mają prawo złożenia wniosku o azyl, o ochronę międzynarodową. Ale nikt z tych ludzi nie chce wnioskować o taką pomoc – przekazał Przydacz.
Stan wyjątkowy przedłużony
W czwartek Sejm wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią o 60 dni. Za głosowało 237 posłów, przeciw było 179, a 31 się wstrzymało. Przed głosowaniem odbyła się burzliwa debata w Sejmie. Politycy opozycji zarzucali rządzącym, że nie ma żadnych podstaw do kontynuowania stanu wyjątkowego, a zabieg ma służyć tylko i wyłączeniu ograniczeniu dostępu mediów do tego, co dzieje się na granicy z Białorusią.
Stan wyjątkowy obowiązuje od 2 września w pasie przygranicznym z Białorusią i obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek rządu. Sprawa ma związek z koczującymi przy granicy migrantami, których zwożą tam białoruskie służby. Do pomocy funkcjonariuszom SG skierowano żołnierzy.