"Skuli, zaczęli mnie kopać". Siostrzeniec premiera zatrzymany przez policję

Dodano:
Franciszek Broda na proteście wobec polityki ministra Przemysława Czarnka Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Gość mi stanął na plecach i kopnął mnie w głowę – mówił zatrzymany przez policję siostrzeniec premiera Franciszek Broda.

Pikieta przeciwników rządu pod hasłem "ZostajeMY w UE" rozpoczęła się w niedzielę ok. godz. 18. Trwała ok. 2 godzin. Następnie część uczestników skierowała się przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej. Podobne manifestacje obyły się w wielu miastach Polski. To sprzeciw wobec czwartkowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. TK orzekł, że polska ustawa zasadnicza ma wyższość nad prawem unijnym. Zdaniem opozycji, to początek polexitu.

Niedzielne manifestacje zostały zorganizowane przez lidera Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk, najpierw we wpisie w mediach społecznościowych, potem także w umieszonym na Twitterze wideo, wzywał zwolenników opozycji do licznego udziału w protestach.

Siostrzeniec premiera: Skuli, zaczęli mnie kopać, stanęli na mnie

Franek Broda, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, został zatrzymany przez funkcjonariuszy w pobliżu siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Jak relacjonował już po opuszczeniu komendy policji, w rozmowie z dziennikarzem Krzysztofem Boczkiem, funkcjonariusze poturbowali go i chcieli nałożyć na niego mandat za używanie środków pirotechnicznych, ale go nie przyjął.

– Policja się na mnie rzuciła, wywaliła mnie na ziemię, zgarnęli mnie na bok. Skuli, zaczęli mnie kopać, stanęli na mnie –mówił do kamery.

– Boli mnie głowa. Gość mi stanął na plecach i kopnął mnie w głowę. Trudno, żeby mnie nie bolała – dodał.

Jak zaznaczył to i tak nie było najbrutalniejsze zachowanie, jakie widział ze strony policji. – W perspektywie tego, co robi policja różnym aktywistom, to nie jest wcale nic brutalnego – ocenił.

Źródło: DoRzeczy.pl / Twitter
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...