Włochy: Drakońskie kary dla niezaszczepionych i "preludium do normalności"

Dodano:
Flaga Włoch. Rzym. Zdj. ilustracyjne Źródło: Pixabay
"Jesteśmy w fazie preludium do normalności" - powiedział włoski immunolog Francesco Le Foche, oceniając sytuację epidemiczną w Italii, gdzie szczepienia zakończyło ponad 80 procent ludności.

W opublikowanym w środę wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" profesor Le Foche oświadczył: "Niedługo będziemy mieli tak wysoki wskaźnik zaszczepionych, że można będzie otworzyć wszystko dla wszystkich".

Przypomniał, że co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciw Covid-19 przyjęło dotąd 85 procent mieszkańców kraju, co "bardzo zredukowało zakażenia i hospitalizacje".

Zapytany, czy może dojść do wznowienia fali zakażeń we Włoszech immunolog odparł, że jeśli obecna sytuacja utrzyma się, jest to "bardzo nieprawdopodobne".

Profesor ostrzegł zarazem: "Tam, gdzie panuje sceptycyzm co do szczepionki, śmiertelność jest nadal wysoka".

Jego zdaniem otwarcie dyskotek nie stanowi zagrożenia. "Ponieważ młodzież uznała, że szczepionka równa się wolność, szczepi się, by móc normalnie żyć" - dodał.

Le Foche wyraził też przekonanie, że uniwersytety muszą wznowić w 100 proc. stacjonarne zajęcia, tak jak zapowiedziano niedawno.

"Jesteśmy w fazie preludium do wolności. Uważam, że na początku stycznia będziemy mogli zobaczyć światło" - ocenił rozmówca włoskiej gazety.

Drakońskie kary dla przeciwników szczepień

Od piątku na mocy decyzji rządu Mario Draghiego we wszystkich miejscach pracy w kraju, także w sektorze prywatnym, obowiązywać będzie wymóg posiadania przepustki sanitarnej, wystawianej na podstawie szczepienia, wyleczenia z koronawirusa lub negatywnego wyniku testu z ostatnich 48 godzin.

Pracownik, który przybędzie do miejsca pracy bez tzw. Green Pass podlegać będzie karze od 600 do 1500 euro. Pracodawcy za brak kontroli przepustek grozi kara od 400 do 1000 euro.

Osoby niezaszczepione z własnej woli, a z nie z powodu przeciwskazań medycznych, będą musiały wykonywać testy na obecność koronawirusa nawet trzy razy w tygodniu. Cena testu to 15 euro. Kwotę tę należy pomnożyć przez 11 tygodni, jakie upłyną do końca roku, gdy być może wygaśnie obowiązek posiadania przepustki, jeśli dojdzie do poprawy sytuacji epidemiologicznej.

To zaś oznacza, że wielu pracowników, w zależności od grafiku i zmian, zapłaci za testy około 500 euro - pisze "La Repubblica".

Jeśli przeciwnik szczepień nie podporządkuje się temu nakazowi, narazi się na utratę zarobków za dni nieobecności w pracy, a także trzynastej pensji i różnych dodatków, w tym na przykład bonów stołówkowych. To średnio 6 tys. euro do końca grudnia - podaje "La Repubblica".

Według prasy przepustki Covid-19 nie ma nadal około 3,5 miliona zatrudnionych osób. Mimo apeli niektórych środowisk nie wprowadzono bezpłatnych testów w związku z wejściem w życie obowiązku posiadania takiego dokumentu.

Źródło: PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...