Kryzys na granicy. Gen. Skrzypczak: To mogłoby wywołać dość poważny konflikt
– Obiektem ataków Białorusinów są nasi strażnicy graniczni, policja. Do nich jest to adresowane, dlatego, że stoją na tej pierwszej linii frontu są najbardziej narażeni na tego typu ataki – powiedział gen. Waldemar Skrzypczak pytany o ostatnie wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej.
Przypomnijmy, że we wtorek miała miejsce jedna z poważniejszych w ostatnich dniach prób przedarcia się przez granicę. Atak nielegalnych imigrantów na polską granicę rozpoczął się przed południem w okolicy Kuźnicy Białostockiej. Funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami i granatami hukowymi, które agresywnym cudzoziemcom dostarczyli Białorusini. Atak trwał prawie cztery godziny i został odparty przez polskie służby przy użyciu m.in. armatek wodnych. 12 naszych funkcjonariuszy zostało rannych.
Wojskowy wskazuje, że doświadczenie bycia zaatakowanym jest "ciężkim przeżyciem", które potęgują emocje i stres, a także poczucie, że przeciwnik jest nieprzewidywalny. Jak zaznaczył bowiem gen. Skrzypczak "nie wiadomo, czego możemy się spodziewać po Białorusinach".
– Na razie ten konflikt eskaluje tak, jak przewidywaliśmy. Ta siła ich agresji narasta cały czas. Ich desperacja rośnie, dzięki temu, że nasi żołnierze, strażnicy graniczni, policjanci skutecznie bronią naszej granicy – przyznał wojskowy.
Możliwa eskalacja
Gen. Skrzypczak odniósł sie także do możliwości dalszego zaostrzania konfliktu na granicy. Uznał, że służący tam polscy żołnierze i funkcjonariusze musza być gotowi na każdą ewentualność, także tę, kiedy trzeba będzie użyć ostrej amunicji.
– Żołnierz musi być przygotowany na to, że przeciwnik może chcieć użyć broni. Wtedy trzeba być przygotowanym na to, że dojdzie do wymiany ognia – stwierdził i dodał, że w takim przypadku polski rządu musi być przygotowany na taki rozwój wypadków, który zakłada konflikt zbrojny na małą skalę. Gen. Skrzypczak nie wykluczył także, że wobec takiego rozwoju wypadków, po stronie białoruskiej mogłyby zaangażować się także inne kraje. Jak dodał "mogłoby to wywołać dość poważny konflikt".