Dera komentuje działania Merkel. ''Uwiarygadnianie Łukaszenki''
Polityk był gościem programu ''Kawa na ławę'' w TVN24, gdzie został zapytany czy polska dyplomacja ma pretensje do kanclerz Niemiec Angeli Merkel za jej rozmowy z przywódcą Białorusi Aleksandrem Łukaszenką, czy może należą się niemieckiej polityk podziękowania.
Jeden głos ws. Białorusi
W ocenie Andrzeja Dery problemem w tej rozmowie jest „uwiarygadnianie Łukaszenki, który jest dyktatorem”. Minister podkreślił, że cały świat mówi dziś jednym głosem w sprawie kryzysu na granicy.
– Komisja Europejska mówi jednym głosem, Rada Europejska mówi jednym głosem, NATO mówi jednym głosem, Zgromadzenie Ogólne ONZ mówi jednym głosem. Wszyscy potępiają to, co dzieje się na tej granicy i w jaki sposób są ludzie wykorzystywani przez Łukaszenkę, że jest to element wojny hybrydowej i działania Polski są w tym momencie akceptowane – powiedział Dera.
Dodał, że "strona niemiecka w pełni akceptuje to, co dzieje się na naszej granicy i w pełni popiera, to co się dzieje".
Andrzej Dera zwrócił uwagę, że celowo nikt z polskiej strony nie rozmawiał z przywódcą Białorusi, żeby go nie uwiarygadniać.
– Nie jest on uznawany przez świat demokratyczny jako prezydent – zaznaczył minister.
Zmiana narracji opozycji
Polityk wyraził zadowolenie z powodu zmieniającej się narracji opozycji w tej sprawie. Zdaniem Andrzeja Dery, pierwsze ruchy polityków opozycji były „idiotyczne”.
– Pierwsze ruchy, takie idiotyczne, głupie, które robiła opozycja, przedstawiciele opozycji nie całej, ale patrzę na Platformę Obywatelską, patrzę na niektórych polityków Lewicy, którzy robili sobie happeningi na granicy, kiedy sytuacja była poważna. To było coś dramatycznego, coś, co nie może i nigdy nie powinno być akceptowane – powiedział Andrzej Dera w TVN24.