Zamieszki w Holandii. Minister sprawiedliwości ujawnił prowodyrów
W piątek wieczorem demonstracja w centrum Rotterdamu przerodziła się w gwałtowne zamieszki, podczas których policja otworzyła ogień. Poważnie rannych zostało trzech demonstrantów, ponad 50 aresztowano.
Już w piątek lokalny portal Rijnmond informował, że wśród najbardziej agresywnych uczestników dominowali kibice lokalnego klubu piłkarskiego Feyenoord. Teraz minister Grapperhaus jednoznacznie wskazuje na pseudokibiców jako winnych wybuchu zamieszek.
Prowokacja pseudokibiców
– Policja ma jasne rozpoznanie sytuacji – oznajmił szef resortu sprawiedliwości, cytowany przez portal NOS. Jego zdaniem winnych należy szukać wśród piłkarskich chuliganów, którzy mają „powiązania z grupami przestępczości zorganizowanej”.
Zdaniem Grapperhausa trzeba dokonać rozróżnienia między zbuntowanymi młodymi ludźmi, a „chuliganami, stosującymi skrajną przemoc wymierzoną w policję i strażaków”.
Jego zdaniem piątkowa demonstracja przeciwników rządowej polityki w walce z koronawirusem została po prostu wykorzystana przez kiboli do wszczęcia awantury.
Zamieszki w Rotterdamie
Na filmach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać spalone radiowozy i uczestników zamieszek rzucających kamieniami i fajerwerkami w policję na głównej ulicy handlowej miasta. Służby prewencyjne użyły armatki wodnej, padły też strzały.
W ubiegłym tygodniu z powodu gwałtownie rosnącej liczby zakażeń koronawirusem w Holandii obowiązują nowe obostrzenia epidemiczne. W sklepach i innych miejscach publicznych znów trzeba nosić maseczki, a certyfikaty covidowe obowiązują nie tylko w restauracjach i kinach, ale także w muzeach, siłowniach i klubach sportowych.
Od czwartku cała Holandia została oznaczona kolorem ciemnoczerwonym na europejskiej mapie zagrożenia koronawirusem.