"To oznaczałoby wojnę". Absurdalne słowa białoruskiego polityka
Wolfowicz udzielił wywiadu państwowej agencji informacyjnej BiełTA. To kolejna już wypowiedź białoruskiego polityka, który bezpodstawnie oskarża i atakuje Polskę.
Sekretarz stanu mówi, że używanie "czołgów, artylerii samobieżnej i śmigłowców bojowych" przeciwko "bezbronnym ludziom" nie jest dowodem siły. Oczywiście Polska nie użyła żadnego z tych narzędzi (nasze służby zastosowały jedynie armatki wodne, które pozwoliły na odparcie agresywnego szturmu imigrantów na granicę).
"Wojna w środku Europy"
– To, co pokazują, to nie siła, ale bezsilność, moim zdaniem. Strzelali armatkami wodnymi i rozpylali gaz w kierunku terytorium sąsiedniego państwa. Tym samym naruszyli zobowiązania międzynarodowe, o których przestrzeganie tak głośno apelują i wzięli na cel terytorium obcego państwa. My nie użyliśmy armatek wodnych i gazu łzawiącego w odpowiedzi. A co, gdyby Polska użyła artylerii samobieżnej przeciw migrantom? To rozpoczęłoby wojnę w środku Europy – stwierdził Wolfowicz.
Aleksandr Wolfowicz w rozmowie z agencją BiełTA mówił też, że Białoruś "w pełni doświadczyła koszmaru II wojny światowej". – Do dziś wykopujemy szczątki ofiar. Drżymy z grozy wspominając, co naziści i ich wspólnicy zrobili. Dlatego nie mamy prawa pozwolić, by to się powtórzyło. Białoruś nie ma prawa popełnić politycznego błędu, nie mówiąc już o błędzie wojskowym – stwierdził.
Białoruś oskarża Polskę o otwarcie ognia
Białoruski Komitet Graniczny stwierdza, że polscy funkcjonariusze otworzyli ogień na granicy. Agencja informacyjna BiełTA podaje za białoruskim Komitetem Granicy Państwowej, że polscy funkcjonariusze "odpowiedzieli salwą z broni automatycznej" na próbę przedostania się grupy imigrantów na terytorium Polski.
Chodzi o wydarzenia z 23 listopada. BiełTA opisuje, że tego dnia "dwóch cudzoziemców podeszło do ogrodzenia na granicy z Polską i poprosiło o szansę złożenia wniosku o status uchodźcy". Białoruski Komitet stwierdził, że "mężczyźni nie zachowywali się agresywnie, ale polscy funkcjonariusze rozpylili na nich gaz pieprzowy".