Michalska o sytuacji na granicy: Prób przejścia jest mniej, grupy są agresywniejsze
Michalska była we wtorek wieczorem gościem na antenie Telewizji Republika. Porucznik opowiedziała o tym, co dzieje się od kilku dni na pograniczu z Białorusią.
Agresywni migranci
Trwa konflikt na granicy polsko-białoruskiej. We wtorek Straż Graniczna poinformowała o 116 próbach nielegalnego przejścia. Funkcjonariusze wydali 25 postanowień o opuszczeniu terytorium RP. Na odcinku ochranianym przez placówkę w Czeremsze 30-osobowe grupy dwukrotnie forsowały granicę przy wsparciu białoruskich służb.
– Choć prób jest mniej, grupy są bardziej agresywne. Niestety, codziennie mamy kilka prób siłowego forsowania granicy. Grupy są świetnie przygotowane przez służby białoruskie, wyposażone w narzędzia. Wszystko odbywa się według scenariusza białoruskiego – odniosła się do sprawy porucznik Anna Michalska. Jak zaznaczyła, rzucanie kamieniami i granatami hukowymi czy oślepianie laserami ze strony nielegalnych imigrantów i pograniczników reżimu Aleksandra Łukaszenki, to dla polskich służb mundurowych na granicy już "codzienność".
Powroty do krajów
Od połowy listopada migranci powracają samolotami do swoich krajów. Lotami repatriacyjnymi władze Iraku miały już przetransportować ok. 2,7 tys. obywateli.
– Mamy informacje, że część cudzoziemców została zabranych do krajów swojego pochodzenia, ale z naszych informacji wynika, iż na Białorusi może być jeszcze ok. 10 tys. obcokrajowców, którzy przylecieli tylko po to, aby nielegalnie przedostać się przez granicę białorusko-polską, a potem na zachód Europy, głównie do Niemiec – stwierdziła rzecznik prasowy Straży Granicznej.
– Determinacja służb białoruskich jest teraz bardzo duża. Chcą oni wypchać jak najwięcej cudzoziemców ze swojego terytorium, stąd organizowanie grupowych przekroczeń granicy – dodała.