Przydacz: Dzięki temu czujemy się bezpieczniej
Marcin Przydacz komentował w TVP ostatnie wydarzenia związane z kwestią bezpieczeństwa Polski. Jak przyznał, sytuacja na wschodniej flance NATO jest "dość dynamiczna". Wskazał także, że prawdziwe zagrożenie dla naszego kraju pochodzi ze wschodu.
– Nie wszystko na świecie jest tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Lech Kaczyński uczył nas, że nie jest tak, że cały świat, cała Unia składa się tylko z Polski. Gdyby tak było byłoby nam dużo łatwiej. Grają też inni aktorzy, ale mam przekonanie, że ta agresywna polityka Rosji będzie mitygowana przez świat zachodni, mniej lub bardziej skutecznie – powiedział wiceminister spraw zagranicznych.
Przydacz wskazał, że to od świata zachodniego zależy, czy "pozwolimy Władimirowi Putinowi na realizację jego niecnych celów". Wskazał także, że dzięki decyzjom ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa oraz prezydenta Dudy "mamy wojska amerykańskie na terenie kraju". – Dzięki temu czujemy się bezpieczniej – powiedział.
Rozmowa prezydentów
Przydacz odniósł się także do czwartkowej rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z przywódcą Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem.
– Joe Biden przekazał jakie warunki postawił Władimirowi Putinowi, jak widzi sytuację i jest to pogląd bardzo podobny do tego jak postrzegane jest to tu, w regionie. Wszyscy się zgodzili, że należy postawić twardo tamę agresywnym zamiarom Putina. Prezydent USA mówił o ewentualnych sankcjach ekonomicznych, o tym, że jedność zachodu jest w tej sprawie kluczowa – powiedział wiceszef MSZ.
– Polityka zagraniczna to też swego rodzaju gra psychologiczna, kto pierwszy się wystraszy, kto pierwszy mrugnie, kto będzie twardszy. Jeśli liderzy państw zachodnich będą wysyłały sygnały, że się boją, nie będą reagować, ośmieli to Władimira Putina. Na wschodzie rozumiany jest twardy język, a ewentualne ustępstwa i gotowość dialogu dla samego dialogu przez post-sowietów rozumiane jest jako słabość – dodał.