Ochojska: Mam nadzieję, że ludzie ze Straży Granicznej odpowiedzą za tortury
Prawnik Kamil Syller, który pomaga migrantom na polsko-białoruskiej granicy, poinformował w niedzielę, że "w lasach znowu pojawiły się dzieci i kobiety". W facebookowym wpisie dodał, iż "żołnierze napadli dwie osoby" z jego "sieci pomocowej". Jego zdaniem stało się to "poza strefą (objętą zakazem przebywania - red.), na skraju lasu".
"Zmusili do leżenia na mokrej ziemi. Po pewnym czasie pozwolili im klęknąć. Nie wstać. Klęknąć. Pod pozorem realizowania uprawnień bezkarnie - na razie - zabawiają się w poniżanie ludzi, z polskimi obywatelami włącznie. Zrewidowali ubrania - z przemacaniem - i plecaki. Przejrzeli telefony: kontakty, połączenia i esemesy, czyli naruszyli tajemnicę korespondencji i prawo do prywatności. Nagrali to przeglądanie. Po przyjeździe Straży Granicznej ulotnili się" – opisał.
Według niego "pogranicznik potwierdził naszym ludziom, że w miejscu zatrzymania nie ma strefy. Na pytanie, dlaczego zatem zostali zatrzymani i tak potraktowani, odpowiedział: «Z ciekawości»" – stwierdził Syller.
Ochojska: Wzorce z katów niemieckich i sowieckich
Do tego wpisu odniosła się na Twitterze Janina Ochojska, eurodeputowana Koalicji Obywatelskiej i szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej. "Mam nadzieję, że kiedyś ludzie ze Straży Granicznej odpowiedzą za łamanie prawa i tortury zadawane niewinnym ludziom" – napisała.
"Opisy takich czynów czytałam w relacjach osób, które przeżyły II wojnę światową. Wzorce z katów niemieckich i sowieckich obozów" – oceniła Ochojska.
Straż Graniczna poinformowała w niedzielę rano, że w ciągu ostatniej doby 76 osób próbowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską. W Czeremsze grupa 20 migrantów siłowo forsowała granicę, rzucając kamieniami w polskie służby. "Wszystkie osoby zostały zatrzymane" – przekazała SG.