"Rz" ujawnia, dlaczego podsłuchiwano Giertycha
Agencja Associated Press podała, że telefony komórkowe mecenasa Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek były w 2019 roku celami cyberataków z wykorzystaniem systemu Pegasus. Do szpiegowskich operacji miało dojść tuż przed wyborami parlamentarnymi.
Ślady włamań mieli znaleźć naukowcy związani z Uniwersytetem w Toronto, zrzeszeni w interdyscyplinarnej organizacji o nazwie Citizen Lab. Nie podano do wiadomości publicznej, kto zlecił ataki, ale celami miały być smartfony Giertycha i Wrzosek.
Grupa NSO – producent systemy Pegasus – miała zapowiedzieć współpracę z agencjami rządowymi w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.
"Polski rząd badał moje rozmowy godzina po godzinie, dzień po dniu. Używano mikrofonu tego telefonu. To był czas kampanii, spotkań z PDT, sprawy II wież. Niewiarygodny skandal" – napisał Giertych na Twitterze.
Śledztwo ws. Polnord
Jak ustaliła "Rz" telefon adwokata miał być podsłuchiwany w związku ze śledztwem dotyczącym spółki Polnord. Postępowanie zostało wszczęte pod koniec lutego 2018 r. w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Czynności podjęte przez śledczych w sprawie działania na szkodę spółki doprowadziły ich do znanego adwokata. Ustalono, że od września 2011 r. do czerwca 2019 r. kancelaria Giertycha pracowała dla Polnordu za kwotę kilkunastu milionów złotych.
W związku z tym prokuratorzy chcą przedstawić Giertychowi dodatkowe zarzuty w sprawie dotyczącej przywłaszczenia ponad 72 mln zł na szkodę giełdowej spółki Polnord.
Pegasus
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" wskazują, że samo użycie systemu Pegasus wobec Giertycha nie jest niczym niezwykłym. System jest powszechnie wykorzystywany przez polskie i zagraniczne służby i, wbrew temu co twierdzi znany adwokat, nie służy wyłącznie do tropienia terrorystów.
Kluczowe pytanie brzmi, czy Pegausa użyto legalnie. Innymi słowy, czy sąd wydał zgodę na podsłuchiwanie adwokata. Jak dotąd dziennik nie uzyskał odpowiedzi na to pytanie.
W sprawie Pegasusa istnieje jeszcze jeden ciekawy wątek.
– Nikt nie udowodni że akurat Pegasus z CBA inwigilował mec. Giertycha, to może być tylko domniemanie – stwierdza ekspert od techniki operacyjnej w rozmowie z "Rz". – W naszym kraju mogą działać też obce „pegasusy", producent może wskazać jedynie rejon, w jakim jego operowały – dodaje.
Jak zaznaczył ekspert, biegły ma niezwykle trudne zadanie by stwierdzić, że nastąpiło włamanie do telefonu przy użyciu Pegasusa. – Ich wartość polega na tym, że nie zostawiają śladów – wyjaśnia.