Dziambor: Żyjemy w oparach absurdu. "Paszporty covidowe" nie powinny w ogóle istnieć
W środę 5 stycznia na Komisji Zdrowia odbędzie się wysłuchanie publiczne projektu ustawy, który przewiduje, że pracodawca miałaby możliwość żądania od pracownika informacji, czy jest zaszczepiony na COVID-19. Sprawa budzi olbrzymie kontrowersje.
W połowie grudnia odbyło się pierwsze czytanie projektu. Zakłada on m.in. możliwość żądania przez pracodawcę okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 lub o wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19. Projekt przewiduje też możliwość delegowania do pracy poza stałe miejsce pracy lub do innego rodzaju pracy. Wszystkie ugrupowania opozycyjne zapowiedziały złożenie poprawek do procedowanego projektu.
Dziambor o "segregacji sanitarnej"
Poseł Konfederacji Artur Dziambor zwrócił uwagę w „Salonie politycznym trójki”, że jest to segregacja sanitarna, jakiej nikt sobie nie wyobrażał.
– Ta ustawa dość gładkim językiem napisana między wierszami mówi o tym, że pracodawca będzie mógł zwolnić pracownika, który jest niezaszczepiony – powiedział Artur Dziambor.
Dziambor przywołał projektowany przepis, dodając, że w istocie „pracodawca może wysłać pracownika na stanowisko odosobnienia, jeżeli jest niezaszczepiony albo wysłać go na urlop, na którym będzie musiał przemyśleć swoją nieodpowiedzialną postawę". Zwrócił też uwagę na zagrożenie dla pracodawcy w przypadku, kiedy nie będzie weryfikował tzw. paszportów covidowych.
– Każdy pracodawca będzie się bronił, po prostu pozbywając się problematycznego pracownika. Wie o tym każdy, kto zatrudnia ludzi, że to tak właśnie będzie wyglądało – tłumaczył poseł Konfederacji.
Pytany o „możliwość przeniesienia pracowników na inne stanowiska” przypomniał, że przecież w bardzo wielu zawodach jest to po prostu niemożliwe. – Gdyby nauczyciel był niezaszczepiony, a byłby przymus zaszczepienia nauczyciela, to co się z takim nauczycielem zrobi? Zrobi się z niego nocnego stróża? – pytał.
– To w praktyce wygląda zupełnie inaczej, niż sobie panowie posłowie wyobrażają świat, szczególnie gdy mówimy o posłach, którzy się podpisali pod tą ustawą. Wielu z nich jest w parlamencie od 20 lat, więc oni w ogóle nie wiedzą, co to znaczy pracować w normalnej firmie – powiedział.
Dziambor: "Paszporty covidowe" nie powinny istnieć
Pytany o „paszporty covidowe” ocenił, że są one całkowicie bezużyteczne. – Od samego początku mówiliśmy, że te „paszporty covidowe” nie powinny w ogóle istnieć. Nigdy nie istniało nic takiego wobec innych chorób. Nawet dziś mamy kalendarz obowiązkowych szczepień dla dzieci, ale gdyby przypadkiem dziecko nie zostało zaszczepione w terminie to nie ma żadnych konsekwencji. Są kary administracyjne, ale nie tak skuteczne, żeby ludzi zmusić do szczepienia dzieci. Dziecko dalej może wejść do restauracji, nie mają problemów – mówił poseł.
– Tymczasem Covid jest chorobą najbardziej popularną wokół, której stworzone są obostrzenia i całe prawa są do tego dostosowywane. Żyjemy w oparach absurdu i dlatego od samego początku mówi, że powinniśmy z nich wyjść – podsumował.
Projekt Konfederacji – Stop segregacji sanitarnej
Przypomnijmy, że pod koniec czerwca politycy Konfederacji zaprezentowali projekt ustawy "Stop Segregacji Sanitarnej”. Istotą regulacji jest uniemożliwienie dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym ze względu na zaszczepienie lub niezaszczepienie się przeciwko COVID-19.
W głosowaniu sejmowym pod koniec 29 października 397 posłów opowiedziało się przeciwko uzupełnieniu porządku obrad o procedowanie tego projektu. Za a wprowadzeniem projektu do porządku dziennego i przeprowadzeniem pierwszego czytania opowiedziało się oprócz posłów Konfederacji także 13 posłów z klubu PiS, 1 z Koalicji Polskiej oraz 1 z koła Polskie Sprawy – łącznie 25 głosów. Ponadto 9 posłów PiS (oraz 3 Kukiz’15) wstrzymało się w tej sprawie od głosu.