"To otwarty atak". Rosjanie mocno zaniepokojeni zapowiedzią brytyjskich sankcji
Minister spraw zagranicznych Liz Truss powiedziała w poniedziałek, że nowe przepisy dotyczące sankcji pozwolą rządowi Wielkiej Brytanii na objęcie nimi szerszej grupy osób i przedsiębiorstw powiązanych z Kremlem.
– Niezależnie od tego, czy popierasz agresywne działania Rosji przeciwko Ukrainie, czy też masz inne zdanie, będziemy mieli prawo nałożyć na ciebie sankcje – stwierdziła.
Rosyjskie interesy
Lata liberalnej polityki władz Wielkiej Brytanii spowodowały silną obecność rosyjskich biznesmenów w Londynie, gdzie znajduje się jeden z ważniejszych ośrodków finansowych na świecie. Media zaczęły nawet określać stolicę Anglii jako „Londongrad”, łącząc jej nazwę z rosyjskim wyrazem "gorod" oznaczającym miasto
Jak wynika z raportu opublikowanego w 2020 roku przez Komisję Wywiadu i Bezpieczeństwa Parlamentu Wielkiej Brytanii, w ciągu ostatnich trzech dekad zamożni Rosjanie masowo napływali do Londynu dzięki liberalnym przepisom zawartym w programie wiz dla zagranicznych inwestorów. Teraz może się to zmienić za sprawą agresywnej polityki Władimira Putina.
„Jest wielu Rosjan bardzo blisko związanych z Putinem, którzy są dobrze zintegrowani z brytyjską sceną biznesową i społeczną i są akceptowani ze względu na swoje bogactwo” – napisano w raporcie parlamentarnym, który określił Londyn jako „pralnię brudnych pieniędzy”.
„Wielka Brytania z zadowoleniem i bez zadawania zbędnych pytań przyjęła rosyjskie pieniądze. Nikt nie sprawdzał skąd pochodzi przybywające do kraju rosyjskie bogactwo" – dodano.
Reakcja Kremla
Rosyjski rząd, który zgromadził ponad 100 000 żołnierzy wzdłuż granicy z Ukrainą i zaprzecza, że planuje inwazję, określił brytyjską groźbę nowych sankcji jako „niezwykle niepokojącą”.
– To powód do poważnego niepokoju dla międzynarodowych struktur finansowych i przedsiębiorstw – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podczas poniedziałkowej telekonferencji. – To otwarty atak na biznes – dodał.