Dziambor: Przepisy Polskiego Ładu trzeba w trybie pilnym zawiesić
DoRzeczy.pl: Minister finansów podał się do dymisji. Jest pan zadowolony, że ktoś poniósł konsekwencje za wprowadzenie Polskiego Ładu?
Artur Dziambor: Ciężko jest być zadowolonym z powodu usunięcia ze stanowiska polityka, którego mało kto kojarzy, a ministrem został po starej dobrej znajomości z premierem Mateuszem Morawieckim.
Nie usunięto, a sam podał się do dymisji.
W to nie wierzę. Ktoś musiał ponieść odpowiedzialność i poniósł. Dobrze, że paru ludzi przesuwa się na inne stanowiska, bo raczej nie sądzę, żeby pan Kościński trafił teraz na bezrobocie po tym „wielkim sukcesie”. Z tego, co słyszę, to nastroje w Kancelarii Premiera są coraz gorsze, a wiadomości, które do nas docierają, mogą napawać lękiem.
Na przykład?
Okazuje się, że jedną z osób, które mogą pracować nad poprawkami do Polskiego Ładu jest Janusz Cieszyński, czyli słynny wiceminister zdrowia, dziś pracujący w Ministerstwie Cyfryzacji i który do dziś nie wytłumaczył kwestii respiratorowej. Słyszałem też, że reperowaniem ustaw ma zająć się Olga Semeniuk. Mamy tutaj powrót z kosmosu i zjazd do Polskiego Ładu. Jak widać, wybitni specjaliści od prawa pracy i podatków zajmują się poprawkami. Nie wiem, co mamy tym osiągnąć, ale widzę, że Prawo i Sprawiedliwość w ramach strategii "ani kroku w tył”, będzie łatać dziury, zamiast naprawić problem kompleksowo. Szkoda.
A można Polski Ład naprawić kompleksowo? Bo cofnąć nie można.
Nie można, bo byłoby to niestety niekonstytucyjne. Jednak można w szybkim tempie doprowadzić do zawieszenia większości przepisów. Zostawiłbym tylko wyższą kwotę wolną od podatku i powiększony drugi próg podatkowy. Mogłoby to być w trybie pilnym przegłosowane przez Sejm i zaczęło funkcjonować zgodnie z prawem od połowy roku. W ustawie poprawkowej można zawrzeć wiele ulg z uwagi na fakt, że Polski Ład nie zadziałał prawidłowo, a wręcz negatywnie dla wielu obywateli. Dałoby się to zrobić, ale musiałaby być do tego wola.
Wskazuje pan też, że podobne błędy mogą pojawić się w przypadku Tarczy Antyinflacyjnej. Co dokładnie?
Przecież wszystkie te cudowne obniżki, którymi obecnie jesteśmy obdarowani kończą się z końcem lipca. Obniżka podatku VAT oczywiście, że pomogła obywatelom, ale jeśli chodzi o przedsiębiorców, to im to zrobiło źle. Tutaj wkracza ustawa proponowana przez Konfederację "Tanie paliwo”, w której zawarliśmy likwidację opłaty emisyjnej i paliwowej. To są dwie rzeczy, które PiS wprowadziło podczas swojej poprzedniej kadencji, a my chcielibyśmy ich likwidacji, przynajmniej na czas trwania Tarczy Antyinflacyjnej. Spadek cen paliwa o kolejnych kilkadziesiąt groszy pomógłby nie tylko pracownikom, ale też pracodawcom i przedsiębiorcom.
Czy pana zdaniem Polski Ład cofa nas w kwestii prostoty i jasności przepisów podatkowych?
Obecnie mamy sytuację, w której teoretycznie żyjemy w dwóch systemach podatkowych. Obecne przepisy są wprowadzone rozporządzeniem, a zdaniem księgowych, nie trzeba respektować przepisów rozporządzenia. Czyli takiej sytuacji nie ma w żadnym innym państwie. I jeśli w ubiegłym roku zostaliśmy przez OCED ocenieni jako drugie od końca państwo pod względem skomplikowania systemu podatkowego, tylko Włosi nas wyprzedzili, tak teraz myślę, że jesteśmy już bezkonkurencyjni.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.