• Autor:Piotr Gabryel

Czy na pewno zdążymy z Baltic Pipe? Bo teraz to już naprawdę nie są żarty

Dodano:
Budowa części lądowej gazociągu Baltic Pipe. Źródło: PAP / Marcin Bielecki
Polska od sześciu lat toczy grę z czasem – grę w istocie o energetyczne być albo nie być Polaków i Polski; grę, która teraz weszła w kluczową i zarazem gardłową fazę. Do jej końca zostało nam zaledwie 9 (słownie: dziewięć) miesięcy.

Albowiem to właśnie sześć lat temu, w połowie 2016 r. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu Beaty Szydło ds. strategicznej infrastruktury energetycznej ogłosił, że Polska – po wygaśnięciu 31 grudnia 2022 r. długoterminowego kontraktu z Gazpromem na dostawę rosyjskiego gazu do naszego kraju – kolejnej podobnej, długoletniej umowy z Moskwą więcej nie podpisze – zapowiadając tym samym – wreszcie, po dziesiątkach lat! – uwolnienie się Polski spod gazowego dyktatu Kremla.

To od tamtej pory Polska ściga się z czasem, starając się za wszelką cenę przed końcem 2022 r. skończyć budowę i włączyć do eksploatacji gazociąg Baltic Pipe, bez którego trudno wyobrażalne byłoby zapewnienie Polakom – zimą z 2022 na 2023 r. i później – potrzebnych im do normalnego funkcjonowania ilości gazu.

Źródło: DoRzeczy
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...