Rosyjskie tiry nadal jadą przez Polskę. Trudne pytanie do wiceszefa MSZ
Wiceminister stwierdził w rozmowie z TVP, że sankcje przede wszystkim muszą być szczelne. – Te które wprowadziliśmy są daleko idące, ale – jak to w życiu bywa – różni lobbyści, prawnicy próbują rozmontować ten system, znaleźć luki. Premier Morawiecki ma racje, że one obecnie nie działają. Rubel powrócił do kursu sprzed inwazji. To pokazuje, że rosyjska gospodarka była przygotowana na sankcje – mówił.
Przydacz podkreśla, że to oznacza, że Zachód "musi pójść dużo dalej". – Musimy zareagować tu i teraz, nie licząc na to, że może za miesiąc, za rok osądzimy jakiegoś zbrodniarza. W gospodarkę rosyjska trzeba uderzyć dziś. Trzeba odłączyć pozostałe banki od systemu SWIFT. Jest szereg sektorów, które jeszcze nie zostały dotknięte sankcjami: chemiczny, energetyczny. My i państwa bałtyckie wskazaliśmy kiedy odetniemy się od rosyjskiego gazu i ropy. Czas na naszych partnerów z zachodu – ocenia wiceminister.
Co z tirami?
Przydacz był też pytany czy jest szansa na to, by przez Polskę przestały jechać tiry na Białoruś i dalej do Rosji. – Handel między Rosją a UE nie odbywa się wyłącznie przez polską granicę. I nawet gdyby była ona zamknięta, to towary będą szły inną drogą. To co możemy robić, to bardzo skrupulatnie kontrolujemy wszystko to co przechodzi przez naszą granicę, ta aby nie dochodziło do omijania sankcji. I postulujemy rozwiązanie całościowe, wspólne z innymi partnerami. Ta razie widzimy małą gotowość do przyjęcia takich rozwiązań. Ale będziemy o tym rozmawiać. Liczymy, że opinie publiczna będzie nas w tym wspierać – odparł polityk.
Zdaniem wiceministra spraw zagranicznych obrazki z Buczy jakie obiegły świat nie powodują atmosfery do kontynuacji rozmów pokojowych. – To są trudne rozmowy, ale – jak rozumiem – strona ukraińska chce je kontynuować. Osobiście uważam, ze ta sytuacja najpierw musi rozwiązać się na froncie, w działaniach zbrojnych – mówił.