Opozycja oburzona słowami Orbana. "Należy zerwać współpracę z Węgrami"
– Sprawa jest jasna. Tę wojnę rozpoczęli Rosjanie, zaatakowali Ukrainę i jest to agresja. To wspólne stanowisko Unii Europejskiej, które Węgry podzielają – powiedział Orban na konferencji prasowej w środę.
– Jeśli chodzi o te wszystkie zbrodnie, to uważam, że wszystkie powinny zostać zbadane, niezależnie od tego, że żyjemy w czasach masowej manipulacji, w których nikt nie jest nawet pewny tego, czy może wierzyć własnym oczom – stwierdził.
– Tak czy inaczej cywile muszą być chronieni, zbrodnie popełniane na cywilach muszą być wyraźnie potępiane i każdy taki przypadek musi być zbadany – dodał węgierski premier.
Kosiniak-Kamysz: Nie znajdziemy wspólnego języka
Słowa Orbana oburzyły polityków polskiej opozycji. "Kolejne skandaliczne słowa Wiktora Orbana pokazują, po której stronie dziś stoi. Należy zerwać, w porozumieniu ze Słowacją i Czechami, współpracę z Węgrami w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Nie znajdziemy wspólnego języka z sojusznikami Putina!" – napisał w mediach społecznościowych prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Wiktor Orban kwestionuje ludobójstwo w Buczy. Dla PiS-u to nie ma znaczenia. Dla nich ważne, że razem z nimi atakuje Unię" – stwierdził rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.
"Kardynalną cechą formacji PiS jest absolutna niezdolność do wyciągania wniosków ze swoich błędów. Dziś Orban poddaje w wątpliwość ludobójstwo z Buczy. Czy po tym pozostanie serdecznym przyjacielem Polski? Nie wiem, ale niestety się domyślam" – oświadczył z kolei poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Orban nie chce, by Węgry płaciły za wojnę Rosji z Ukrainą
W ostatnią niedzielę Viktor Orban wygrał wybory parlamentarne i będzie to jego czwarta kadencja z rzędu. W trakcie kampanii wyborczej obiecywał, że jeśli zwycięży, Węgry nie zostaną wciągnięte do wojny i nie będą płacić za jej skutki.
Rząd w Budapeszcie od kilku tygodni pozostaje nieugięty i nie zgadza się na transport zachodniej broni na Ukrainę przez terytorium Węgier. Moskwa zagroziła, że dostawy broni dla Kijowa staną się celem rosyjskich wojsk.