Rosyjski dziennikarz i noblista oblany farbą. Rau mówi o "cenie prawdy"
W czwartek nieznany sprawca zaatakował redaktora naczelnego czołowej, niezależnej rosyjskiej "Nowej Gaziety" i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Dmitrija Muratowa. Dziennikarz został oblany mieszanką farby i acetonu kiedy podróżował pociągiem relacji Moskwa-Samara.
"Oczy potwornie pieką" – mówił Muratow, komentują atak, który związany był z antywojennym przekazem prowadzonej przez dziennikarza gazety. Jak relacjonował noblista, sprawca krzyknął do niego: "Muratow, to za naszych chłopców".
Muratow nie odniósł poważnych obrażeń, atak spowodował jednak opóźnienie pociągu.
Atak na Muratowa skomentował w piątek szef polskiego MSZ Zbigniew Rau. Dyplomata wyraził oburzenie napadem na dziennikarza i stwierdził: "Nie mam złudzeń co do ceny prawdy w dzisiejszej Rosji".
"Nowaja Gazieta" zawiesza działalność
Pod koniec marca "Nowaja Gazieta" wstrzymała swoją działalność internetową i drukowaną do końca, jak to określa Moskwa, "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie.
"Nowaja Gazieta", która usunęła już ze swojej strony internetowej materiały na temat rosyjskich działań wojskowych na Ukrainie w celu dostosowania się do nowego prawa medialnego, poinformowała, że w poniedziałek 28 marca otrzymała drugie ostrzeżenie od państwowego regulatora mediów i internetu – Roskomnadzoru, co skłoniło ją do wstrzymania działalności.
Rosyjskie władze używają terminu "specjalna operacja wojskowa" w odniesieniu do trwającej od 24 lutego inwazji na Ukrainę. Roskomnadzor zabrania używania w tym kontekście słowa "wojna".
Redaktor naczelny "Nowej Gaziety" i laureat Nagrody Nobla ogłosił w marcu, że planuje przekazać swoją nagrodę na licytację, aby zebrać fundusze dla ukraińskich uchodźców. Noblista już na początku rosyjskiej inwacji na Ukrainę nagrał wideo, na którym potępił działania Moskwy.
Rosja cenzuruje wojnę z Ukrainą
Kreml ściśle ogranicza sposób, w jaki media mogą opisywać wydarzenia na Ukrainie. Kilka innych rosyjskich mediów już zdecydowało się zawiesić działalność, żeby nie narażać się na poważne konsekwencje. Na początku marca w Rosji uchwalono ustawę, zgodnie z którą rozpowszechnianie "fałszywych" informacji o siłach zbrojnych (np. pisanie o rosyjskich żołnierzach zabitych na Ukrainie) jest przestępstwem zagrożonym karą nawet 15 lat więzienia.
Rosyjski dziennik "Komsomolskaja Prawda" podał 22 marca, że na Ukrainie zginęło prawie 10 tys. rosyjskich żołnierzy, a ponad 16 tys. zostało rannych. Tekst o stratach został następnie usunięty ze strony internetowej, po czym pojawił się na nowo, ale już bez danych dotyczących ofiar wśród Rosjan.