Barszcz powodem ataku na Ukrainę? Dziwne zachowanie rzecznik rosyjskiego MSZ
W środę odbyła się konferencja prasowa rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Maria Zacharowa po raz kolejny usiłowała usprawiedliwić rosyjską napaść na Ukrainę, powtarzając kremlowską propagandę o nazizmie i zbrodniach Ukraińców na przedstawicielach rosyjskiej mniejszości. Tym razem jednak Zacharowa przykuła uwagę swoim niecodziennym zachowaniem.
Ukraińcy cenzurują książki kucharskie
Rzecznik rosyjskiego MSZ przywołała działania władz nazistowskich z lat 30. XX wieku, kiedy to masowo palono książki uznane przez Hitlera za symbole zgniłego, dekadenckiego Zachodu. Zdaniem Zacharowej, podobne wydarzenia miały miejsce na Ukrainie.
– Ta sama kampania była prowadzona rok po roku na Ukrainie. Szereg książek spalono na stosie - o historii, etnokulturze, religii, a nawet książki dla dzieci – wymieniała Zacharowa. W pewnym momencie rzecznik podała kolejny przykład ukraińskiej "cenzury", który wprawił w zakłopotanie jej słuchaczy.
– Ukraińcy w książkach kulinarnych (...) zakazywali innych przepisów na barszcz [niż ukraiński - przyp. red.]. Dlaczego? Bo barszcz może należeć tylko do jednego [narodu - przyp. red.], nie powinno się nim dzielić. Oni nie pozwalali, by był wspólny. Aby w każdym mieście i w każdym regionie każda gospodyni mogła przyrządzić go po swojego. Oni nie chcieli kompromisu. To jest to, o czym mówimy: ksenofobia, nazizm i ekstremizm – stwierdziła.
Kontrowersje wzbudziły nie tylko słowa Zacharowej, ale także forma jej wypowiedzi. Wielu komentatorów oceniło, że rzecznik rosyjskiego MSZ mogła być pod wpływem alkoholu.
"W tym przemówieniu oficjalna przedstawicielka @MID_RF Maria Zacharowa oświadczyła, że powodem wojny było to, że Ukraińcy nie chcieli dzielić się z nią barszczem. Poza tym jest najwyraźniej całkowicie pijana" – napisał na Twitterze jeden z dziennikarzy.