Johnson zapłacił mandat i przeprosił. Ale nie zrezygnuje z urzędu

Dodano:
Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii Źródło: Wikimedia Commons
Brytyjski premier Boris Johnson przeprosił za złamanie restrykcji covidowych podczas jednego z nieformalnych spotkań na Downing Street. Poinformował, że zapłacił nałożony na niego mandat, ale oświadczył, że nie zamierza z tego powodu rezygnować z urzędu.

Mandaty zapłacili już też żona premiera Carrie oraz minister finansów Rishi Sunak. Wszyscy troje znaleźli się wśród ponad 30 osób, które zostały ukarane we wtorek przez londyńską policję metropolitalną w ramach prowadzonego przez nią dochodzenia w sprawie nieformalnych spotkań towarzyskich na Downing Street i w innych budynkach rządowych, gdy obowiązywały restrykcje covidowe. W przypadku Johnsona, jego żony i Sunaka nałożone one zostały za krótkie spotkanie z okazji urodzin premiera w dniu 19 czerwca 2020 r.

Johnson stał się w ten sposób pierwszym urzędującym premierem Wielkiej Brytanii ukaranym za złamanie prawa, choć jest to mandat podobny do tych za drobne wykroczenie drogowe i nie skutkuje on wpisem do rejestru skazanych. Nie zostało podane, ile wyniosła kara, ale według stacji Sky News, było to 50 funtów. Jednak policja nie zakończyła jeszcze śledztwa i na te same osoby mogą być nakładane kolejne grzywny, które w takim przypadku za każdym razem wzrastałyby dwukrotnie. A wiadomo, że Johnson uczestniczył w co najmniej trzech z 12 wydarzeń objętych dochodzeniem.

"Nie przyszło mi to do głowy"

Johnson potwierdził, że otrzymał mandat i zapłacił go oraz wyjaśnił, że całe spotkanie, gdy ludzie składali mu życzenia, trwało nie więcej niż 10 minut. – W tamtym czasie nie przyszło mi do głowy, że mogło to stanowić naruszenie zasad. Policja stwierdziła inaczej i w pełni szanuję wyniki jej dochodzenia. Rozumiem gniew wielu osób, które czują, że ja sam nie przestrzegałem zasad wprowadzonych przez rząd, któremu przewodzę, w celu ochrony społeczeństwa. Z całą szczerością przyjmuję, że ludzie mieli prawo oczekiwać czegoś lepszego – oświadczył premier.

Premier jasno zaznaczył, że nie ma zamiaru ustępować. Wyjaśnił, że teraz czuje się w obowiązku "realizować priorytety Brytyjczyków", które jak powiedział, obejmują "zapewnienie porażki (prezydenta Rosji Władimira) Putina na Ukrainie i złagodzenie obciążeń dla rodzin spowodowanych wyższymi cenami energii". – Podejmę się tego zadania z należytą pokorą – dodał.

Natychmiast po informacji o mandatach dla Johnsona i Sunaka opozycja zażądała ich dymisji. Ale o ile w momencie, gdy zaczynało się policyjne dochodzenie odwołanie Johnsona było realne, bo domagała się tego także część posłów z jego Partii Konserwatywnej, to obecnie, przynajmniej dopóki trwa wojna na Ukrainie, jest to bardzo mało prawdopodobne. Nawet ci posłowie konserwatywni, którzy uważają, że Johnson w związku ze złamaniem przepisów powinien odejść, przyznają, że teraz nie jest czas na zmianę premiera.

Źródło: PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...