Człowiek Putina sugeruje rozpad Ukrainy na kilka państw
Jak podkreśla agencja Reutera, wypowiedź Patruszewa jest równoznaczna z ostrzeżeniem, że wojna Rosji na Ukrainie może doprowadzić do podziału kraju, za co Moskwa będzie starała się zrzucić winę na swoich przeciwników.
Nikołaj Patruszew – generał armii i były szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, to najbliższy sojusznik prezydenta Władimira Putina, uważany za jednego z najbardziej radykalnych ludzi w jego otoczeniu.
W wywiadzie dla rządowego dziennika "Rossijskaja Gazieta" Patruszew powiedział, że Stany Zjednoczone od lat usiłują "zaszczepić Ukraińcom nienawiść do wszystkiego, co rosyjskie".
– Historia uczy, że nienawiść nigdy nie może stać się niezawodnym czynnikiem jedności narodowej. Jeśli cokolwiek dzisiaj jednoczy narody żyjące na Ukrainie, to tylko strach przed okrucieństwem batalionów nacjonalistycznych – oświadczył Patruszew, wpisując się w narrację Kremla o tym, że Ukrainę należy "zdenazyfikować". Dodał, że polityka prowadzona przez Kijów i Zachód prowadzi do "rozpadu Ukrainy na kilka państw".
Wojna Rosji z Ukrainą weszła w nową fazę
Według Reutersa komentarz Patruszewa, który pojawił się dziewięć tygodni po rozpoczęciu inwazji, dostarcza najnowszych wskazówek, że Moskwa – mimo iż na początku twierdziła, że nie ma zamiaru okupować Ukrainy – jest nastawiona na rozbicie kraju.
Siły rosyjskie, które zostały pobite w początkowej próbie szturmu na Kijów, przegrupowały się i przeniosły na wschód Ukrainy w ramach, jak przekonuje Moskwa, kampanii "wyzwolenia" Donbasu. Eksperci sądzą, że rosyjska operacja weszła już w nową fazę i wkrótce może dojść do decydującej bitwy.
W zeszłym tygodniu rosyjski generał Rustam Minnekajew oświadczył, że Rosja będzie chciała zająć cały wschód i południe Ukrainy. W ten sposób Rosjanie po raz pierwszy od początku inwazji przyznali, że walczą o utworzenie korytarza lądowego przez terytorium Ukrainy, łączącego Rosję z Krymem, który anektowano w 2014 r.