Przegląd religijny: Bohaterki Boga – opowieść o misjonarkach, które łamały stereotypy
W połowie XIX wieku, w szczytowym okresie wyjazdów, ponad połowa misjonarek na świecie pochodziła z Francji. Pracowały na wszystkich kontynentach, od Ameryki, przez Azję, aż po Australię. Choć było ich w terenie nawet dziesięć razy więcej niż misjonarzy, pozostają jakby w cieniu. Tymczasem te inteligentne, odważne, niezłomne kobiety w kornetach docierały tam, gdzie nie mogli przeniknąć misjonarze, do kobiet i dzieci. Ewangelizowały i edukowały, ale przede wszystkim kochały (z wzajemnością!) swoich podopiecznych. Zakładały przychodnie, szpitale, sierocińce, warsztaty, a nawet rozkręcały biznesy. Żeby to zrobić, musiały przekraczać nie tylko granice geograficzne, ale także społeczne i kulturowe, a przede wszystkim – swoje własne. Mierzyły się nie tylko z brakiem pieniędzy, uciążliwym klimatem, chorobami czy wojnami. Musiały też stawić czoła samotności, niezrozumieniu przez otoczenie i licznym niepowodzeniom. Robiły to jednak z godnością i często z niemałym poczuciem humoru.
Ta książka nie jest dziełem autorek: opiera się na bogactwie listów, dzienników i wspomnień przechowywanych w archiwach zgromadzeń. Wyłania się z nich obraz szczęśliwych, wolnych kobiet, pewnych siebie i swojego wyboru, a jednocześnie niezwykle pokornych wobec nie zawsze przychylnych władz i często ekstremalnych okoliczności. I wówczas rodzą się pytania, skąd brały na to siłę, co pchało je ku takiemu życiu, dlaczego tak uparcie chciały tam być…
Agnès Brot jest absolwentką Instytutu Nauk Politycznych w Tuluzie i specjalistką z zakresu historii Kościoła XIX i XX wieku. Guillemette de la Borie to dziennikarka, autorka esejów, biografii, opowiadań i powieści.
Książka Bohaterki Boga dostępna jest na stronie Wydawnictwa M.
Fragment książki Bohaterki Boga
Misja wśród Indian
Ta nowa misja została powierzona Lucile Mathevon, której chęć osiedlenia się wśród tubylców była znana od dawna. Została mianowana przełożoną, pracuje tu wraz z matką Mary-Ann O’Connor, jedną z pierwszych dam w Ameryce, i siostrą Louise Amiot. Matka Duchesne, już wiekowa i chora, nie jest brana pod uwagę. W takiej sytuacji jezuici, którzy już uważali ją za świętą i dla których powodzenie misji zależało właśnie od niej, zwrócili się do matki Barat z prośbą: „Jeżeli będziemy musieli ją nosić na rękach, zrobimy to (…). Jeśli ona nic nie może zrobić, będzie się modlić” – napisał jeden z nich, ojciec Verhaegen. Zabranie pionierki na taką wyprawę wydaje się szaleństwem. W archiwach przechowywany jest wzruszający list, w którym Philippine Duchesne deklaruje gotowość do wyjazdu pomimo niemocy. Udzielono jej zgody. I tak 29 czerwca 1841 roku cztery zakonnice wyruszyły na zachód, przez rzekę Missisipi (…)
Już od pierwszych dni siostry zaczęły prowadzić szkołę w plenerze „z dwudziestoma czterema małymi dziewczynkami. Teraz, po sześciu tygodniach, jest ich pięćdziesiąt”. Uczy się je tam czytać, liczyć i pisać oraz opowiada historie ze Starego i Nowego Testamentu. (…) Matki dzieci są w pobliżu, przychodzą uczyć się szyć i robić na drutach: „Kiedy przyjechaliśmy, kobiety nosiły tylko kawałki materiału, ani cięte, ani szyte”. Podarowano im igły i nożyczki, „które są bardzo cenione”.
Pojawiają się również pierwsze próby inkulturacji: jezuici wolą, by Indianie modlili się „na sposób dziki” niż po angielsku, do tego stopnia, że zakonnice nauczyły się podstaw języka Potawatomi, aby uczyć modlitw: „W ten sposób zachowujemy ich niewinność: w ich języku nie ma przekleństw”. Dom jest zbudowany na wzniesieniu, z którego widać „pofalowane wzgórza aż do stóp skał”. Ale kiedy nadejdzie zima, tamtejsze zakonnice znowu będą strasznie cierpieć z powodu zimna: aby iść na nabożeństwa, trzeba przejść przez dziedziniec, brodząc w śniegu. Jezuita opowiada, że nigdy nie było mu tak zimno jak w tej kaplicy; któregoś dnia padł nieprzytomny podczas odprawiania Mszy. Wysiedleni Indianie sami nie wiedzą, jak dobrze chronić się przed zimnem. W tym surowszym klimacie chorują i wielu umiera. Troska, jaką siostry okazują wtedy indiańskim rodzinom, pomaga wzmocnić ich więzi.
Żyje się cały czas razem, bez prywatności: indiańskie kobiety i dzieci wchodzą do domu sióstr i siadają w ciszy, w kucki, aby patrzeć na przychodzące i odchodzące zakonnice, których zwyczaje musiały je bardzo intrygować. Na przykład bardzo interesuje je to urządzenie do odmierzania czasu, które nazywają budzikiem, a także dzwonek wzywający na modlitwy. Wkrótce stanie się to dla nich sygnałem, by się zgromadzić. (…)
Nawet jeśli w tym małym odległym zakątku panuje spokój, to wojny jeszcze się nie skończyły; zarówno między plemionami indiańskimi, jak i przeciwko Jankesom. Pod wpływem jezuitów Potawatomi stali się pacyfistami. Nadal jednak muszą się bronić przed innymi plemionami. Po zwycięstwach triumfalnie ofiarowują swoje trofea zakonnicom: w ten sposób, budząc się rano, siostry znajdują przed drzwiami szereg zakrwawionych skalpów. „Okazywanie wstrętu byłoby dla nich straszną obrazą”. Dlatego Lucile zaczyna swój dzień ze skalpami w tle.
*DARMOWA WYSYŁKA obowiązuje w dniach 09.-30.06.2022r przy zakupie przez stronę wydawnictwom.pl po podaniu kodu rabatowego: BOHATERKI