Ukraina kandydatem do UE. "To historyczna zmiana myślenia o polityce"
W ostatni czwartek, pierwszego dnia szczytu Rady Europejskiej, szefowie rządów państw członkowskich Unii Europejskiej zdecydowali o przyznaniu statusu kandydata do Wspólnoty Ukrainie i Mołdawii.
Przed szczytem Rady odbyło się głosowanie w Parlamencie Europejskim. 529 z 588 europosłów poparło nadanie wspomnianym krajom statusu państw kandydujących do Unii Europejskiej. Z kolei 17 czerwca tego roku pozytywną opinię w tej kwestii wydała Komisja Europejska.
Decyzje instytucji unijnych skomentował wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Marcin Przydacz był w sobotę gościem Polskiego Radia 24. Polityk przyznał, że działania w sprawie Ukrainy budzą radość i napawają nadzieją.
Przydacz: Historyczna zmiana
– To historyczna zmiana myślenia o polityce wschodniej u części naszych partnerów w ramach Unii Europejskiej. Nie ma powodów do zmartwień w tym zakresie – ocenił Marcin Przydacz. – Po tym sukcesie, wypracowanym przez pana premiera, pana prezydenta i polską dyplomację w ostatnich dniach, rzeczywiście pozostaje dobry humor – dodał.
Wiceminister spraw zagranicznych zauważył jednak, że nie wszyscy są wielkimi entuzjastami decyzji o nadaniu Ukrainie statusu kandydata do UE. Jak stwierdził, część polityków i dyplomatów państw zachodnich "uważa, że UE powinna się zwijać, koncentrować na współpracy państw Zachodu". – My w Polsce jesteśmy ambitni i uważamy, że Unia, żeby była unią żywą, ważnym aktorem na świecie, musi się rozwijać, musi także pokazywać swoją otwartość i zawsze opowiadaliśmy się za polityką otwartych drzwi – mówił Marcin Przydacz.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości oznajmił jednak, że obecne ruchy nie gwarantują tego, że Ukraina szybko zostanie członkiem struktur unijnych.