"Der Spiegel": Czy Niemcy zasługują na europejską solidarność?
"Der Spiegel" nawiązuje do niedawnych rozmów toczonych w Pradze, podczas których niemiecki minister gospodarki Robert Habeck zapewniał, że Niemcy i Czechy będą wzajemnie pomagać sobie w dostarczaniu gazu. Odpowiednia umowa jest w trakcie tworzenia, a podobne zostały już podpisane z Austrią i Danią. Habeck twierdzi, że tego typu porozumienia powinny zostać zawarte pomiędzy Niemcami a wszystkimi państwami UE oraz pozostałymi krajami europejskimi.
Ustawodawstwo Unii Europejskiej umożliwia takie rozwiązanie. Jak dotąd jednak podpisano zaledwie sześć, wymaganych przez unijne dyrektywy, umów bilateralnych w tej sprawie.
"Czy Niemcy będą dostarczać gaz Czechom, chociaż niemiecki przemysł na tym ucierpi? Czy europejscy partnerzy pomogą Niemcom, które podczas kryzysu euro uważane była za niespecjalnie solidarne?” – pyta jednak "Der Spiegel".
Niemiecka solidarność?
Autorzy komentarza zwracają uwagę na fakt, że Niemcy są nie tylko największym krajem tranzytowym dla gazu w UE, ale także zużywają największe ilości tego surowca. W związku z tym stawiają pytanie o motywacje rządu w Berlinie i to, czy będzie on w stanie dotrzymać zawartych przyrzeczeń.
– Gdzie była solidarność energetyczna i energetyczne bezpieczeństwo Europy, gdy Niemcy wbrew Polsce i wielu innym krajom budowali Nord Stream 1? – cytuje „Der Spiegel” eurodeputowanego PiS Joachima Brudzińskiego.
W podobnym tonie wypowiadał się Portugalczyk Bruno Macaes, który jako sekretarz stanu negocjował z Berlinem podczas kryzysu euro.
– Podczas kryzysu finansowego Schaeuble (ówczesny minister finansów Niemiec – DW) zastrzegał, że kosztami nie można obciążać wszystkich. Dlaczego teraz, po tych wszystkich błędach popełnionych przez Niemcy, miałoby być inaczej? – wskazuje.
Jak piszą dziennikarze, działania niemieckiego rządu wcale nie rozwiewają wątpliwości sojuszników, a wręcz je potęgują. Wskazują przy tym na niedawne działania firmy Trading Hub Europe, która wykupiła dostępne na rynku światowym zasoby gazu, dzięki czemu niemieckie zbiorniki zostały zapełnione w 64 proc. Kwota, którą firma wydała na ten zakup - 15 mld euro - pochodziła z budżetu niemieckiego rządu.
Niemiecka akcja doprowadziła do podwyżki cen gazu. Wiele europejskich krajów ma problem z zapłaceniem takiej ceny.
Olaf Scholz blokuje także pomysł, aby UE kupowała gaz samodzielnie a następnie rozdzielała go pomiędzy państwa członkowskie. Sprzeciw wobec takich rozwiązań wyrażają przede wszystkim wielkie niemieckie koncerny.
– Kryzys jest tak potężny, że UE albo rozpadnie się, albo bardziej się zintegruje – cytuje na zakończenie brukselskie źródło „Der Spiegel”.