Tajwan. "Le Figaro": Taki ruch zablokowałby całą światową gospodarkę
Chiny uważają Tajwan za swoją prowincję i sprzeciwiają się jakimkolwiek kontaktom między Tajpej a urzędnikami i wojskiem z krajów, z którymi Pekin utrzymuje stosunki dyplomatyczne.
Tymczasem na początku sierpnia br. na Tajwan przybyła przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi. Wizyta odbyła się w ramach podróży amerykańskiej polityk po Azji. Pelosi spotkała się z prezydentem Tajwanu Tsai Ing-wen. Była to pierwsza wizyta tak wysokiej rangi amerykańskiego polityka na wyspie od 1997 roku.
W związku z sytuacją, Pekin nałożył sankcje na dwa tajwańskie fundusze, zawiesił dostawy naturalnego piasku na wyspę oraz import owoców cytrusowych i niektórych ryb z Tajwanu. Chińskie MSZ stwierdziło, że kraj zamierza podjąć "zdecydowane i twarde kroki", a także dało do zrozumienia, że wszystkie negatywne konsekwencje wizyty Pelosi "mają dopiero nadejść", za co odpowiedzialne będą Waszyngton i Tajpej.
"Wojna o czipy"?
Dziennik "Le Figaro" w swoim nowym tekście poświęconym sytuacji na Tajwanie zwrócił uwagę między innymi na znaczenie TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company Limited), czyli tajwańskiego przedsiębiorstwa specjalizującego się w produkcji układów scalonych, w tym procesorów. Miejsce, powstałe w 1987 roku, jest uznawane za największego na świecie niezależnego producenta układów scalonych. Według relacji francuskiej gazety, Chiny są uzależnione od produkcji mikroprocesorów TSMC bardziej niż Zachód.
Dziennikarze podkreślili jedną z medialnych wypowiedzi szefa przedsiębiorstwa – Marka Liu, który stwierdził, iż "nikt nie może kontrolować TSMC siłą", co miało stanowić "ostrzeżenie dla świata o konsekwencjach ewentualnej chińskiej inwazji na Tajwan, gdzie znajduje się 90 proc. zakładów produkcyjnych korporacji".
Liu miał nawet oznajmić, że wolałby doprowadzić całą infrastrukturę TSMC do "stanu nieczynnego", niż oddać ją w chińskie ręce. "Taki ruch zablokowałby całą światową gospodarkę" – oceniło "Le Figaro" w artykule pt. "Wojna o Tajwan będzie wojną o czipy", który w ostatnią środę wieczorem zacytował portal Wyborcza.pl.