Rosyjski żołnierz: Nie mieliśmy jedzenia, wody
Dwa tygodnie temu 33-letni Paweł Filatiew publicznie sprzeciwił się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Swój manifest opublikował w mediach społecznościowych, na stronie VKontakte, a następnie uciekł z kraju.
Jak podkreśla CNN, Filatiew to pierwszy rosyjski żołnierz w służbie czynnej, które otwarcie krytykuje decyzję Kremla o ataku na Ukrainę.
Głodni i źle wyposażeni żołnierze
W rozmowie z dziennikarzem stacji żołnierz relacjonuje, że pierwsze jednostki, które w lutym i marcu wysłano na Ukrainę, były źle przygotowane do działań. Wojskowym nie wyjaśniono także przyczyn inwazji.
Już w pierwszych dniach "specjalnej operacji wojskowej" rosyjscy żołnierze zorientowali się jednak, że Ukraińcy nie chcą być "wyzwalani", a propagandowy przekaz dotyczący walki z nazistami – panujący w Rosji – jest fałszywy. – Zrozumieliśmy, że zostaliśmy wciągnięci w poważny konflikt, w którym po prostu niszczymy miasta, a nie kogoś wyzwalamy – opowiada Filatiew.
– Kilka dni po tym, jak otoczyliśmy Chersoń, wielu z nas nie miało jedzenia, wody ani śpiworów – relacjonował mężczyzna. – Ponieważ noce były bardzo zimne, wielu z nas nie mogło nawet spać. Szukaliśmy w śmieciach szmat, by czymś się otulić i ogrzać – mówił Filatiew.
"Niszczymy pokojowe życie ludzi"
Rosjanin w wywiadzie dla CNN przyznał, że rozkazy wydawane żołnierzom przez dowódców negatywnie wpływają na morale.
– Wielu rozumie, że nie widzimy niczego z tego, czym nasz rząd próbował uzasadniać nam (inwazję na Ukrainę - red.). Wszystko to były kłamstwa (...) Niszczymy pokojowe życie ludzi. To wpływa na nasze morale. Poczucie, że nie robimy niczego dobrego – tłumaczył żołnierz.
Rosyjska inwazja na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego, jest nazywana przez władze rosyjskie "specjalną operacją wojskową", a używanie w tym kontekście takich terminów jak "wojna" zostało zakazane przez Roskomnadzor – państwowy regulator mediów i internetu.