"Mamy problem". Warzecha: Ktoś mocno nie przemyślał swoich decyzji
23 sierpnia Anwil zdecydował o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych w związku z "bezprecedensowym i rekordowym" wzrostem cen gazu ziemnego w Europie.
W poniedziałek poinformowano o przywróceniu produkcji nawozów oraz surowego CO2, jednak sytuacja zarówno na rynku energetycznym, jak i produkcji nawozów nadal pozostaje niepewna.
Polska ma problem
Nadchodząca zima może być trudna dla przedsiębiorstw wykorzystujących przy produkcji gaz. Część ekspertów mówi także o problemach, jakie mogą spotkać odbiorców indywidualnych. Jak twierdzi Greenpeace w nadchodzących miesiącach w Polsce może zabraknąć gazu. PGNiG stanowczo dementuje te twierdzenia.
Jak całą sytuację komentuje Łukasz Warzecha? Publicysta "Do Rzeczy" przyznaje, że Polska "ma problem" z bezpieczeństwem energetycznym, jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz. Na czym on polega?
– Mamy problem, który wynika nie tylko z powodu wysokich cen surowców energetycznych, ale także z powodu tego, jak polski rząd podszedł do kwestii odcięcia się od rosyjskich surowców. Polskie firmy płacące dziś tak piramidalne i horrendalne pieniądze za gaz, to także skutek tamtych decyzji. Nadal nie ma unijnego embarga na gaz – stwierdził dziennikarz na antenie Poranka "Siódma9".
Rosyjski gaz
Publicysta przestrzega, że, mimo tego, co twierdzi rząd, w obecnej chwili "nie jesteśmy świetnie zabezpieczeni". Wskazał, że gazociąg Baltic Pipe, które wkrótce ma zostać uruchomiony jest zakontraktowany jedynie co najwyżej w połowie, co w konsekwencji przełoży się na wzrost cen gazu. To z kolei oznacza zwiększenie deficytu gazowego i jednocześnie zmniejszenie bezpieczeństwa energetycznego. Finalnie wszyscy zapłacimy za gaz więcej.
– Ktoś mocno nie przemyślał swoich decyzji. Można było doczekać do końca aktualnego kontraktu z Rosją - mielibyśmy przynajmniej pewne pole manewru – ocenia Warzecha.
– To co dzieje się w tej chwili w sprawie gazu, jest dramatyczne dla przemysłu. To sytuacja najbardziej groźna, bo stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego. Należy pamiętać, że jest też wiele innych przemysłów energochłonnych. To może być początek łańcuszka, pierwsza kostka domina – dodał publicysta.