Krwawe zamieszki w Bagdadzie. Godzina policyjna nie przerwała starć
Po tym, jak szyicki duchowny Muktad as-Sadr poinformował w poniedziałek, że rezygnuje z dalszego uczestnictwa w polityce, w Bagdadzie wybuchły zamieszki, a jego zwolennicy przypuścili szturm na budynki rządu.
Godzina policyjna i starcia w Bagdadzie
Według informacji przekazanych przez amerykańskie agencje informacyjne, powołujące się na lokalne media irackie, w wyniku zamieszek w stolicy Iraku Bagdadzie zginęło 15 osób (wg. części źródeł 23), a około 350 zostało rannych.
Do starć doszło w tzw. Zielonej Strefie, jak mówi się o tamtejszej dzielnicy rządowej. Ofiary to w większości popierający formację polityczą as-Sadra szyici, którzy w trakcie próby wdarcia się do budynków parlamentu starli się z uzbrojonymi członkami proirańskiego ugrupowania oraz siłami porządkowymi.
Jak podała Agencja Reutersa, powołując się na źródła wojskowe, iraccy bojownicy wystrzelili kilka rakiet na ufortyfikowaną „Zieloną Strefę”. Z kolei Misja stabilizacyjna ONZ w Iraku wystosowała oświadczenie, w którym wezwała obie strony konfliktu do natychmiastowego zakończenia „ekstremalnie niebezpiecznej eskalacji” oraz do opuszczenia dzielnicy rządowej.
W poniedziałek ok. godz. 15:30 czasu lokalnego (godzinę później czasu polskiego) irackie wojsko wprowadziło godzinę policyjną, jednak obie strony zignorowały nakaz.
Associated Press podała, że w związku z zamieszkami w Iraku wstrzymano loty i zamknięto granicę lądową Iranu z tym państwem.
Tło zamieszek w Iraku
Partia Muktady as-Sadra - Ruch Sadrystowski, zwyciężyła w październikowych wyborach parlamentarnych, lecz nie zdołała utworzyć większościowego gabinetu. Szyicki duchowny nie zgodził się na negocjacje z innymi partiami szyickimi, wspieranymi przez Iran.
Zwolennicy Sadra chcą teraz przeprowadzenia przedterminowych wyborów, już bez wspieranych przez Iran szyickich ugrupowań, które są przez nich obwiniani za trwający impas.
To nie pierwszy raz, kiedy szyicki duchowny ogłasza rezygnację z udziału w życiu politycznymi. Poprzednio wycofywał się ze swojej decyzji.
Jak podaje Associated Press, jego obecna decyzja mogła być związana z komunikatem ajatollaha Kadhima al-Haeriego, który przeszedł na emeryturę, powołując się na względy zdrowotne. Polityk ten wezwał swoich sympatyków do poparcia najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu Alego Chamenei’a, a nie przedstawiciela irackiego centrum szyizmu w An-Nadżaf.