Muktada: Od watażki do władcy Iraku
  • Witold RepetowiczAutor:Witold Repetowicz

Muktada: Od watażki do władcy Iraku

Dodano: 
Irak, protestujący niosą portret radykalnego szyickiego duchownego Muktady as-Sadra
Irak, protestujący niosą portret radykalnego szyickiego duchownego Muktady as-Sadra Źródło: PAP/EPA / SHEHAB AHMED
Saddam Husajn go oszczędził, bo podobno uważał go za nierozgarniętego, Paul Bremer gardził nim i jego zwolennikami jako ciemnym motłochem bez znaczenia dla przyszłości Iraku, a gen. Skrzypczak swego czasu się z nim dogadał i jego Armia Mahdiego przestała atakować naszych żołnierzy. Muktada as-Sadr dziś rozdaje karty w Iraku po tym, jak jego ludzie wygrali wybory parlamentarne.

Na filmie padają jak muchy, podejmując kolejne krwawe próby zdobycia budynku bronionego przez żołnierzy z biało-czerwoną naszywką na ramieniu. Są bezwzględni, gotowi do wykorzystania dzieci jako żywych tarcz, fanatyczni. Nasi górują nad nimi wyszkoleniem i dlatego nikt z biało- -czerwonych nie ginie, choć wydawałoby się, że nasi przystąpili do walki na straconych pozycjach, otoczeni w karbalskim ratuszu przez wielokrotnie liczniejsze siły wroga. A była nim Armia Mahdiego, czyli rebelianci podlegający 30-letniemu wówczas Muktadzie as-Sadrowi. W książce płk. Grzegorza Kaliciaka „Karbala, raport z obrony City Hall”, który dowodził polskim oddziałem w tej największej bitwie z udziałem polskich żołnierzy od czasów zakończenia drugiej wojny światowej i walk podziemia z władzą komunistyczną oraz Sowietami, widać więcej szacunku dla przeciwnika niż w filmie zrealizowanym na jej podstawie. Nie ma wątpliwości, że polscy żołnierze, którzy służyli w Iraku, dobrze pamiętają nazwisko Sadra i kojarzy się im jednoznacznie: z krwawym watażką, który wysyłał fanatycznie oddanych mu zwolenników na śmiertelny bój. Poza tym większość z nich zapewne nie wie, skąd się wziął ten szyicki duchowny i jak się dalej potoczyły jego losy.

Całość dostępna jest w 43/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także