"Ja bym to badał". Wiceszef MSZ kpi z wpisu dziennikarki
1 września na Zamku Królewskim w Warszawie uroczyście zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej.
Zespół pod kierownictwem posła PiS Arkadiusza Mularczyka oszacował straty Polski w wyniku rozpętanej przez Niemców wojny na 6 bln 220 mld 609 mln zł. Autorzy raportu podkreślają, że roszczenia odszkodowawcze Polski wobec Niemiec nie wygasły i nie uległy przedawnieniu.
Opozycja i dziennikarze krytycznie o reparacjach
Temat reparacji wojennych rozsierdził znaczną część opozycji. Oburzenia nie kryją politycy Platformy, ale również część dziennikarzy.
"Jak się Niemcy w końcu wkurzą i otworzą temat granicy polsko-zachodniej, to dopiero się wesolutko zrobi... Zwłaszcza w perspektywie wojny za granicą wschodnią" – skomentowała żądania polskiego rządu dziennikarka Anna Mierzyńska.
"Podejście PO do Niemiec coraz trudniej zrozumieć. Raz słyszymy, że to nasi najwięksi sojusznicy w Europie, że w UE powinno być więcej niemieckiej siły itp. A teraz – straszą groźnymi Niemcami, gotowymi zabrać nam (chyba zbrojnie, bo jak?) Wrocław i Szczecin…" – komentuje wpis dziennikarki wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
"Ja bym to badał" – dodał polityk, nawiązując do wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego na temat zagrożeń związanych ze społecznością LGBT.
"A podchodząc poważnie do tego tupiącego nogą wpisu – jest to świetny przykład postkolonialnych kompleksów i tego, co Jarosław Kaczyński określił mikromanią narodową" – stwierdził natomiast rzecznik PiS Radosław Fogiel, odnosząc się do wpisu Mierzyńskiej.
"Rozumiecie, siedzimy sobie w tej Polsce tylko dlatego, że nam Niemcy pozwalają. Ale lepiej ich nie drażnić..." – podkreślił polityk.