Rosjanie ostrzelali Południowoukraińską Elektrownię Atomową
Energoatom, państwowy operator elektrowni atomowych na Ukrainie, podał, że rosyjskie wojska zaatakowały w poniedziałek Południowoukraińską Elektrownię Atomową (Piwdennoukrainsk).
Wybuch nastąpił 300 metrów od reaktorów i budynków elektrowni, krótko po północy – poinformował Energoatom w oświadczeniu. Atak uszkodził budynki i pobliską elektrownię wodną oraz linie przesyłowe.
Elektrownia działa bez zmian
"Obecnie wszystkie trzy bloki energetyczne elektrowni jądrowej Piwdennoukrainsk pracują normalnie. Na szczęście wśród pracowników stacji nie było ofiar" – podano w oświadczeniu.
Firma opublikowała dwie fotografie przedstawiające krater, który miał powstać w wyniku wybuchu. Na jednym ze zdjęć dorosły mężczyzna stanął w kraterze, aby dać wyobrażenie o wielkości zagłębienia.
Komentując ten atak na komunikatorze Telegram, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział: "Najeźdźcy chcieli znowu strzelać, ale zapomnieli, czym jest elektrownia atomowa. Rosja zagraża całemu światu. Musimy to powstrzymać, zanim będzie za późno".
Jak dotąd nie ma reakcji Rosji na ukraińskie oskarżenia wysuwane wobec Kremla, a dotyczące ataku na elektrownię atomową. W ostatnich tygodniach obwód mikołajowski był pod ciągłym ostrzałem rakietowym sił rosyjskich.
Napięta sytuacja wokół zaporoskiej elektrowni
Inna ukraińska elektrownia atomowa w Zaporożu (największa taka elektrownia w Europie), została zamknięta na początku tego miesiąca z powodu rosyjskiego ostrzału, co wzbudziło obawy o możliwą katastrofę nuklearną.
13 września został wyłączony ostatni, szósty reaktor, ale już 17 września Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że Zaporoska Elektrownia Atomowa ponownie jest podłączona do ukraińskiej sieci energetycznej.
Rosja i Ukraina obwiniają się wzajemnie o ostrzał zakładu w Zaporożu, który jest okupowany przez siły rosyjskie, ale obsługiwany przez ukraiński personel.