Rzym, Warszawa, wspólny problem
Media wypełniły więc wrzaski o zagrożeniu ze strony włoskich neofaszystów, skrajnej prawicy, przyjaciół Putina etc. – zarówno to pierwsze, jak drugie i trzecie kompletnie bez sensu. Niemiecka „Suddeutsche Zeitung” nawet nie czekając na wyniki włoskich wyborów, przewidując je, ogłosiła powstanie w Europie „osi państw autorytarnych” – Szwecja, Węgry, Polska, Włochy.
Te wrzaski stanowią oczywiście miłe doznanie dla konserwatystów, ale patrząc na sprawę chłodno – jest niestety tak, jak napisał to brytyjski „The Economist”, Giorgia Meloni może wygrać wybory, ale to praktycznie wszystko, co może. Rzecz w tym, że przed siedemdziesięciu siedmiu laty zwycięscy Alianci potraktowali pokonane państwa Osi krańcowo odmiennie. W Niemczech – po oddaniu uzgodnionego kawałka Sowietom – za najlepszy sposób ich zagospodarowania na przyszłość uznano stworzenie pozorów demokracji i wolności słowa, pod którymi w istocie władza będzie spoczywać w rękach zaakceptowanej przez świat, demokratycznej oligarchii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.